Do sześciu osób, których sprawa jest już na wokandzie, wkrótce dołączą kolejne.
- Tego typu inwestycje są zadaniem gminy. W całej Polsce zapadają wyroki nakazujące zwrot poniesionych kosztów przez mieszkańców - podkreśla Ryszard Rataj, sołtys Gawłowa.
Samorząd Bochni na razie pieniędzy nie zamierza oddawać. - Czekamy na prawomocne rozstrzygnięcie sądowe - mówi Zbigniew Biernat, radca prawny urzędu gminy.
W gorącą dyskusję włączył się Jerzy Lysy, były wójt gminy Bochnia, za którego kadencji były realizowane inwestycje.
- Skanalizowałem ponad 70 proc. gospodarstw domowych w całej gminie. Mieszkańcy dobrowolnie podpisywali umowy cywilne o partycypacji w kosztach kanalizacji. Było to zgodne z prawem, gdyż inwestycja, oprócz oczyszczalni, przepompowni i głównych kolektorów, obejmowała także należącą do obowiązków obywateli budowę przyłączy. Kosztowała też związana z tym dokumentacja techniczna. Alternatywą było wykonanie przez mieszkańca na swój koszt przyłącza i dokumentacji - podkreśla wójt gminy Bochnia.
Lysy uważa jednak, że mieszkańcy powinni dostać pieniądze z powrotem.- Jeżeli pan Marek Bzdek obiecywał przed wyborami, że zwróci ludziom wpłaty na kanalizację, to powinien teraz je zwrócić. Odmowa i odsyłanie teraz mieszkańców do sądu, gdy dzięki nim został wójtem, byłoby zwykłym oszustwem wyborczym - przekonuje.
- Niczego nigdy nie obiecywałem - zarzeka się wywołany to tablicy obecny wójt. - Takie insynuacje to zwykłe pomówienie - dodaje. Kolejna rozprawa ma się odbyć za miesiąc.