Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorączka gazu łupkowego to żyła złota dla Krakowa

Marek Bartosik
Krakowskie firmy dostaną zlecenia na prowadzenie poszukiwań gazu łupkowego w całej Polsce, a także u sąsiadów
Krakowskie firmy dostaną zlecenia na prowadzenie poszukiwań gazu łupkowego w całej Polsce, a także u sąsiadów fot. archiwum
Do Polski trafiły już trzy ciężarówki z elementami urządzenia wiertniczego, ale z fabryk we Włoszech jadą jeszcze dwa pociągi. W kilkudziesięciu wagonach mieszczą się wszystkie części potężnej maszyny wiertniczej, zakupionej przez jedno z krakowskich przedsiębiorstw.

Ta maszyna będzie pierwszą i na razie jedyną w Polsce tak dobrze przystosowaną do wierceń poszukiwawczych złóż gazu łupkowego. Niedawno Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie dostała od światowego potentata w poszukiwaniu gazu łupkowego oprogramowanie warte kilka milionów dolarów.
Te dwa wydarzenia to tylko niektóre dowody na to, że gorączka związana z nadziejami na wydobycie gazu łupkowego dotarła do Krakowa. Miasto ma wszelkie warunki do tego, by tę szansę wykorzystać lepiej niż piłkarskie EURO 2012.

Kraków ma specjalistów
Powodów jest kilka. Kraków ma najsilniejsze w tej branży zaplecze naukowe w kraju. Wielu naukowców spod Wawelu zajmuje kluczowe pozycje w instytucjach państwowych, związanych z wydobyciem gazu łupkowego. Wiceministrem gospodarki (ten resort odpowiada za sektor energetyczny) jest człowiek, o którym wielu w Krakowie może powiedzieć "mój kolega z roku" - prof. Maciej Kaliski, absolwent Wydziału Wiertnictwa AGH i nadal jego pracownik.

Szef Katedry Surowców Energetycznych na Wydziale Geologicznym tej uczelni prof. Wojciech Górecki jest doradcą wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka. Prof. Stanisław Rychlicki, kierownik Katedry Inżynierii Naftowej, to przewodniczący rady nadzorczej Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. A ta państwowa firma wykupiła najwięcej koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce.

- Jeżeli nie my, to kto miałby się w ten gaz zaangażować? - pyta retorycznie prof. Antoni Tajduś, rektor AGH. - Mamy tu przecież największy w kraju potencjał.

Jest praca dla wiertników
Różnymi aspektami wydobycia gazu łupkowego, np. geologicznymi, ekologicznymi czy przygotowaniem materiałów i urządzeń do eksploatacji tego surowca, zajmuje się wiele zespołów w AGH. Aby stworzyć im płaszczyznę współpracy, władze uczelni powołały Centrum Gazu Niekonwencjonalnego. A Wydział Wiertnictwa AGH jest jedynym w Polsce kształcącym inżynierów tej specjalności. Uczy się na nim dzisiaj ponad 1000 osób.

- Wydział w tym roku awansował do grupy pięciu najbardziej obleganych przez kandydatów na studia w naszej uczelni - informuje Bartosz Dembiński, rzecznik prasowy AGH. W tym roku na jedno miejsce dla przyszłego wiertnika przypadało czterech kandydatów! Bo wśród młodych ludzi rozeszła się wiedza o perspektywach, jakie ten zawód może dać, kiedy w Polsce dojdzie nie tylko do poszukiwań gazu łupkowego, ale i jego wydobycia na przemysłową skalę.

- Maturzyści wiedzą, że w tym zawodzie można będzie w najbliższych latach dobrze zarobić. I mają rację. Naszymi absolwentami interesują się firmy z całego świata - mówi dr Marek Capik, adiunkt na Wydziale Wiertnictwa i pełnomocnik rektora ds. współpracy uczelni z jedną z takich firm.

"Lecę jutro do Paryża na szkolenie" - mówią często studenci wiertnictwa, z którymi już nawet na III roku zagraniczne firmy gazowe podpisują umowy przedwstępne, obiecujące zatrudnienie. - Jeżeli w Polsce młody inżynier może zarobić na początek, powiedzmy, 3,5 tys. zł na rękę, to światowe firmy proponują mu 5 tysięcy, ale dolarów. Kiedy wypadnie mu pracować w bardzo trudnych warunkach klimatycznych, to wynagrodzenia rosną niemal dwukrotnie - opowiada dr Capik.

Ale to nie wszystko. Firmy poddają nowych pracowników kilkuletniemu procesowi szkoleń, zapewniają im zakwaterowanie w dogodnych warunkach, znakomite i tanie wyżywienie. Wysyłają młodych pracowników do Abu Zabi, Kanady czy na Syberię, by poznali pracę w różnych warunkach.
Skorzystanie z takiej oferty zwykle wiąże się jednak z koniecznością życia z dala od rodzin. Wielu młodych naukowców wybiera więc pracę na uczelni. Dzięki temu, że AGH zdobywa granty na badania, mogą także zarabiać tu, na miejscu: może nieco mniejsze pieniądze niż np. na Syberii, ale bez rozłąki z rodzinami.

Konkurencja u "Tischnera"

W swym zaangażowaniu w gaz łupkowy AGH napotkała krakowską konkurencję z zaskakującej strony. W ostatnich miesiącach sporą aktywnością wykazuje się tu poseł Jarosław Gowin (PO). Jego Wyższa Szkoła Europejska im. ks. J. Tischnera podpisała umowę o współpracy w realizacji projektów badawczo-naukowych dotyczących gazu niekonwencjonalnego z niemiecką uczelnią z Poczdamu. WSE utworzyła też Centrum Analiz Energetycznych.

Supermaszyna krocząca
Łupkową gorączkę jeszcze wyraźniej widać w krakowskich firmach zajmujących się bezpośrednio poszukiwaniem złóż gazu. Wspomniana na wstępie maszyna wiertnicza, która jedzie do Polski z Włoch, warta jest kilkadziesiąt milionów dolarów. Została kupiona przez należącą do PGNiG spółkę Poszukiwania Nafty i Gazu Kraków. Zatrudnia ona 1200 pracowników, którzy wiercą za surowcami węglowodorowymi w Polsce, Kazachstanie, Ugandzie, Pakistanie, na Ukrainie, a ostatnio także w Czechach.

Spośród kilku podobnych polskich firm ma największe doświadczenie pracy za granicą z wieloma partnerami, co może być atutem przy nawiązywaniu współpracy z zagranicznymi firmami posiadającymi koncesje na poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce. Wierceń poszukiwawczych gazu łupkowego PNiG Kraków co prawda dotąd nie wykonywała, jednak Adam Kłósek, wicedyrektor ds. wierceń i prób, liczy, że wkrótce firmie uda się wygrać pierwszy przetarg na tego typu prace na Lubelszczyźnie.

Bardzo ważnym atutem ma być maszyna kupiona we Włoszech. Od pozostałych wiertnic posiadanych przez spółkę różnią ją specjalne rozwiązania techniczne, bardzo przydatne przy poszukiwaniu gazu niekonwencjonalnego.

Maszyna może się samodzielnie przemieszczać na ośmiu wielkich, sterowanych hydraulicznie "stopach". Z szybkością zaledwie 10 metrów na godzinę, ale jednak. Przechodząc do wiercenia kolejnego otworu nie trzeba więc jej demontować i ponownie składać. - To jest bardzo ważne, bo poszukując gazu łupkowego trzeba wywiercić wiele otworów na stosunkowo niewielkim terenie - tłumaczy Witold Biernacki, szef działu marketingu w firmie.

Poszukiwania gazu niekonwencjonalnego będą wymagały, biorąc pod uwagę liczbę ponad 100 przyznanych przez Ministerstwo Środowiska koncesji, wykonania nawet ponad 200 otworów w ciągu najbliższych trzech-czterech lat.
Witold Biernacki przyznaje, że gaz łupkowy to wielka nadzieja dla firmy PNiG Kraków. Nowa maszyna o mocy 2 tysięcy koni mechanicznych będzie wykonywała wiercenia na głębokość 4-5 km. Energię elektryczną do napędu tej wiertnicy, równą zapotrzebowaniu na prąd miasteczka, zapewnia jej pięć spalinowych agregatów, które zużywają w ciągu doby kilka ton oleju napędowego.

Geolodzy poszukiwani
Co ciekawe, zlecenia napływają do Krakowa także ze Słowacji, Łotwy i innych sąsiednich krajów, gdzie łupkowa gorączka też już dotarła. - Mamy nadzieję, że koniunktura będzie dalej rosła - mówi Magdalena Pachocka, rzeczniczka krakowskiej Geofizyki. Od końca ubiegłego roku firma zajmująca się m.in. badaniami sejsmicznymi złóż realizuje kilka kontraktów na Pomorzu i Lubelszczyźnie na rzecz firm szukających gazu łupkowego. Tylko w 2010 r. sprzedała takich usług o 80 proc. więcej niż w roku poprzednim.

Na tym rynku ciągle rzadkością są polskie firmy prywatne. Należy do nich Geokrak, założony niemal 20 lat temu przez Jana Purchlę, absolwenta geologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. - Zajmujemy się obsługą geologiczną wierceń. Pracujemy na zlecenie koncesjonariuszy na Pomorzu, Lubelszczyźnie, a ostatnio też na Dolnym Śląsku. Odkąd zaczęły się poszukiwania gazu łupkowego, mamy dwukrotnie więcej pracy, zwiększyliśmy więc w ostatnich miesiącach zatrudnienie o kilkadziesiąt procent - mówi właściciel firmy.

Na razie trwa etap poszukiwania gazu łupkowego i ocena wielkości jego złóż. Jeśli sprawdzą się przewidywania amerykańskie i rzeczywiście nasze zasoby okażą się tak kolosalne, że zapewnią Polsce energetyczny dostatek na długie lata, to nasz kraj przejdzie od etapu łupkowej gorączki do gazowego boomu.

Szansa dla Krakowa

Potencjał Krakowa jest w tej branży na tyle silny, że choć w Małopolsce specjaliści nie spodziewają się odkrycia wielkich złóż tego paliwa, to miasto może na tym bardzo skorzystać. Przemysłowa ich eksploatacja będzie przecież wymagała olbrzymiej liczby usług i produktów, a więc także odpowiednich fachowców, których miasto już ma albo ich kształci.

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska