- W Polsce ludzie wyobrażają sobie górala jako człowieka ubranego na co dzień w spodnie z parzenicami, kierpce, kapelusz z piórkiem oraz pas zbójecki i serdak. To zakłamanie. Tak przecież chodzi się u nas ubranym tylko na wielkie uroczystości - mówi Paweł Srocka, mieszkaniec Ratułowa. - Czas więc zmienić ten bzdurny stereotyp i sprawić by do świadomości ludzi tak w Polsce jak i Europie trafił nowy, prawdziwy obraz górala. Tym bardziej, że przecież w obecnych czasach też mamy swój "nowoczesny" strój regionalny. W mniejszym czy większym stopniu według jednego wzorca chodzą dziś ubrani mieszkańcy większości podhalańskich wiosek.
Jak mówi mężczyzna "nowy góralski strój regionalny" to:
- na stopach - kalosze "bacioki"
- na nogach - zużyte spodnie od garnituru (najlepiej w kantkę)
- na tułowiu - stary sweter turecki (najlepiej ze wzorami w figury geometryczne i już poważnie zmechacony)
- na głowie - czapka narciarska (założona w taki sposób by przykrywała tylko czubek głowy, nie powinna tez zakrywać uszu).
Osobami, które mocno promują "nowy góralski strój" są artyści z Kabaretu Śleboda znanego m.in. z publikowanych w sieci odcinków "Kuriera Glycarowskiego".
- Zakładamy normalne góralskie stroje jakie w naszym regionie nosi wiele osób - mówi Sławomir Szostak jeden z komików (wciela się w rolę Władysława Białego). - Są one wygodne i dla naszego regionu tradycyjne już od kilku pokoleń.
O tym czy UNESCO zdecyduje się wpisać "nowy strój góralski" na listę niematerialnego dziedzictwa kultury dowiemy się za kilka tygodni. Wiele jednak na to wskazuje. Agenda ONZ lubi gdy promowane przez nią składniki kultury są dalej żywe w lokalnych społecznościach.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Nauczyciele nie rezygnują ze strajku
