Dzieci, które je robiły wykazały się pomysłowością, fantazją. Były marzanny w stylu pogórzańskim, łemkowskim a nawet... indiańskim. Jedne z kartonów i papieru, inne ze słomy i patyków, a jeszcze kolejne z mchu. Małe, na kilkadziesiąt centymetrów i wielkości człowieka.
Przyjechały z kilku powiatów województwa na konkurs Małopolska Marzanna. Po wręczeniu nagród w kasztelu, młodzi twórcy zeszli z kukłami na Przystanek Szymbark.
Tam, pod czujnym okiem strażaków, marzanny zostały spalone. Pierwszą, największą w ogień wrzuciła Maria Gubała, starosta gorlicki. Kolejne dołożyli Zdzisław Tohl, dyrektor Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów oraz Jan Przybylski, wójt gminy Gorlice. Tak odprawiona zima raczej nie ma już wielkich szans na powrót.
ZOBACZ KONIECZNIE