My mafii śmieciowej nie odpuścimy i będziemy konsekwentni, nie damy się zastraszyć - grzmiał z trybuny sejmowej Sławomir Mazurek, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, mówiąc o gorlickiej rafinerii. - W tym przypadku służby bardzo mocno pracują. Mówimy o WIOŚ, o prokuraturze, ale mówimy też o służbach, które mają dużo szersze uprawnienia i także podejmują tutaj prace, aby tego rodzaju działania wykluczyć - dodał.
Słowa Sławomira Mazurka padły w odpowiedzi na pytanie zadane w czasie posiedzenia Sejmu przez posłankę Barbarę Bartuś.
- Problem tej byłej rafinerii jest znacznie bardziej złożony - mówiła posłanka. - To kwestia, bardzo istotna dla bezpieczeństwa zdrowotnego ludzi i bezpieczeństwa ekologicznego regionu. Żywo interesuje on mieszkańców, bo jak donoszą ostatnio media, na terenie po rafinerii Glimar znajduje się ponad 1600 ton toksycznych odpadów, które mogą powodować raka - dodała.
Według posłanki, która opierała się na doniesieniach medialnych, siatka powiązań sięga za zachodnią granicę. Ma swoje przyczyny w skomplikowanych zaszłościach, w skandalicznym doprowadzeniu do upadłości rafinerii i nietransparentnym procesie likwidacyjnym, w którego wyniku stworzyły się obecnie niejasne stosunki własnościowe.
- Panie ministrze, czy naszemu rządowi uda się skutecznie rozwiązać problem upadłości Rafinerii Nafty Glimar? - pytała. - A przede wszystkim obecnego bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia mieszkańców Gorlic - podkreślała.
Odpowiadając posłance, Sławomir Mazurek poinformował, że w ministerstwie trwają prace nad bazą danych odpadowych, tak by do organów państwa docierała informacja, jak te masy odpadów się przemieszczają.
- Pracujemy nad formą gwarancji finansowej, która będzie działać prewencyjnie. Będzie nas zabezpieczać, bo bardzo często te problemy związane z porzucaniem odpadów, terenami zdegradowanymi są po stronie państwa - mówi minister. - Państwo staje się narzędziem do optymalizacji procesów quasi-biznesowych, a tak naprawdę przestępczych. Na to, w państwie prawa, w państwie polskim zgody nie może być - podkreślił.
Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Minister mówił też o konieczności zachowania wszystkich administracyjnych procedur, bo zdarzały się już przypadki, że przedsiębiorstwa odwoływały się od decyzji dotyczących odpadów, a państwo przegrywało z nimi w sądach. Kary finansowe, jakie można wymierzyć komuś, kto nielegalnie składuje odpady, mogą sięgać miliona złotych.
- Milion to jest duża kwota, ale z perspektywy tych pieniędzy, które zarabiają grupy przestępcze, jest jednak bardzo niska - mówił minister.- Np. zarabiają na tym 19 mln, a koszt usunięcia odpadów wynosi 25 mln. Mamy w Polsce nawet takie tereny, z których usunięcie odpadów to koszt ponad miliarda złotych - dodał.
O działalność w Gorlicach mafii śmieciowej zapytaliśmy w Prokuraturze Rejonowej, która prowadzi rafineryjne śledztwo. Prokurator Tadeusz Cebo był w swoich słowach bardziej ostrożny:
- Nie wiem, co pan minister miał na myśli - powiedział. - Ja bym tego tak mocno nie nazywał. Czy jednak w naszym przypadku mamy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą, to okaże się po zakończeniu naszego postępowania - podkreślił.
WIDEO: Barometr Bartusia - dr Marek Benio - (odc. 3)
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto