
Jestem Cezar, mam osiem lat i jestem maści gniadej. Woziłem ludzi na trasie do Morskiego Oka. To była bardzo ciężka praca, codziennie jeździłem na tej trasie od rana do wieczora. Potem miałem innego właściciela, a teraz trafiłem do KTOZ-u. Jestem bardzo energiczny, wszystko mnie ciekawi i nie potrafię ustać w miejscu. Niestety ostatnio okazało się, że mam porażenie krtani stopnia drugiego, a to wiąże się ze spadkiem wydolności wysiłkowej. Lekarz również stwierdził początki szpatu. Cokolwiek to jest, nie brzmi ciekawie. Boję się, że przez to nikt nie będzie chciał mnie przygarnąć i dać mi kochającego domu. A przecież tak bardzo bym kochał swojego właściciela.. (www.ktoz.krakow.pl)

Mam na imię Opal i mam dwa lata. Trafiłem do schroniska razem z siedmioma innymi kotami, które też były czarne, albo prawie całkiem czarne. Wszystkie znalazły już domy, a ja nadal jestem w schronisku. Nikt do tej pory nie dał mi szansy, boję się trochę ludzi, jestem nieufny, bo zanim się tu znalazłem na mojej drodze byli tylko źli ludzie. Kilka kotów też było dzikawych, a jednak znalazło kochające domy, tylko ja zostałem. Zupełnie sam. A przecież też umiem kochać, wystarczyłoby dać mi szansę i trochę miłości, cierpliwości.. Czy to tak wiele w stosunku do miłości i wdzięczności, którymi mogę cię otoczyć? Mogę się dzielić panem z innym kotem, tylko zabierz mnie stąd.

Jestem Sam, mam 3 lata i jestem większym mieszańem. Jestem spokojną i przyjazną suczką. Świetnie dogaduję się z kotami i psami, ale lubię dominować. Bardzo lubię się bawić. Kontakt z ludźmi jest dla mnie czymś bardzo przyjemnym. Kocham spacery i zabawy, ale niestety nie było mi dane mieć swojego właściciela. Bardzo chciałabym mieć dom, jednak nie jest to takie łatwe. Wszyscy tutaj starają się znaleźć dla mnie odpowiedzialnego opiekuna, ale na razie nikt się nie zgłosił. Czy to dlatego, że jestem mieszańcem, a nie rasowym psem? Przecież nie jestem chora, nie sprawiam problemów i odwdzięczę się prawdziwą miłością. Musi się tylko znaleźć ktoś, kto mnie pokocha. (tel.507-020-751)

Nazywam się Andora, mam 19 lat i jestem polskim koniem zimnokrwistym. Zostałam wykupiona przez KTOZ razem ze swoim synem Armanim. On znalazł już swój kochający dom, ale ja nadal czekam. Miałam operację, bo cierpiałam na permanentne kolki, teraz nie mogę jeść owsa. Niestety mam również niedomykalność zastawki mitralnej serca, nie wiem o co chodzi, ale wiem, że to nic dobrego. Boję się, że nikt mnie nie będzie chciał. Zresztą chyba nikt mnie nie chce.. Przecież tak długo czekam na swojego pana. Proszę, nie zabieraj mi szansy na dom. Też chciałabym mieć osobę do kochania.. (www.ktoz.krakow.pl)