Na łożu śmierci księżna przekazała obiekt państwu, prosząc, by urządzono w nim hospicjum. Budynek jednak stoi i niszczeje. Z komnat zamiast pomieszczeń dla obłożnie chorych zrobiono magazyn!
Pałacem od wielu lat zarządza Starostwo Powiatowe w Oświęcimiu. Gdy zbliżały się poprzednie wybory samorządowe, w pośpiechu obiekt wyremontowano z zewnątrz. Nowa elewacja nadała pałacowi majestatyczny wygląd.
Na tle budowli chętnie fotografowali się czołowi politycy Oświęcimia, by później umieścić zdjęcia w wyborczych folderach. Do środka pałacu jednak nikt nie zaglądał. Być może bali się, że przez rozpadający się dach coś spadnie im na głowę. O stworzeniu w tym miejscu hospicjum dziś urzędnicy nawet nie chcą słyszeć.
- Ten pałac nie nadaje się na hospicjum - przekonuje Józef Kała, starosta oświęcimski. - Pomieszczenia są ogromne, trzeba by wydać majątek, żeby zimą ogrzać ten budynek. Pałac nawet nie jest ocieplony.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Gazeta Krakowska", kupnem pałacu był nawet zainteresowany obywatel Norwegii. Chciał wyłożyć sporą sumkę, żeby pałac odrestaurować. Planował stworzyć tu ekskluzywny hotel, zachowując pierwotny stan budynku.
Niestety, nic z tego nie wyszło. Urzędnicy podobno przez ponad rok nie potrafili wydzielić działki, na której obiekt stoi. Norweg w końcu machnął ręką i zrezygnował z transakcji.
Teraz pałac stoi pusty. "Krakowska" sprawdziła, co kryją jego wnętrza. Zaraz przy wyjściu urządzono magazyn, a właściwie graciarnię. Stare łóżka, krzesła, szafy leżą w nieładzie. Panuje tu przenikliwy ziąb. Na pierwszym piętrze na ścianach widoczne są ślady zalania. Totalny upadek. A co z wolą zmarłej Marii Radziwiłł?!