Młodszy inspektor Andrzej Krok, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Miejskiej Komendy Policji w Nowym Sączu, potwierdza, że lipiec zaczął się fatalnie na drogach Sądecczyzny.
- Pierwsze zdarzenie mieliśmy już kwadrans przed godziną piątą nad ranem - mówi Krok.
W Tyliczu, na drodze krajowej prowadzącej do przejścia granicznego na Słowację, sarna wpadła pod volkswagena golfa. Ranne zwierzę uciekło. Rozbity samochód został na drodze. Poza zwierzęciem nikt nie ucierpiał.
Znacznie gorsze skutki miał moment nieuwagi 84-letniego kierowcy opla ascona. W Jazowsku uderzył w tył opla corsa, którym jechała rodzina z Łazów Brzyńskich. Ten z kolei wbił się w poprzedzającego go daewoo tico, kierowanego przez mieszkańca Kadczy. Pasażerka corsy ze złamaną ręką trafiła do szpitala w Nowym Sączu.
Panie mają na początku lipca największego pecha na sądeckich drogach. W Nowym Sączu na ul. Magazynowej peugeot prowadzony przez kobietę zderzył się z fordem, którym kierowała przedstawicielka płci pięknej. W Starym Sączu, u zbiegu ulic Jana Pawła II i Pod Ogrodami, 20-latka wymusiła peugeotem pierwszeństwo przejazdu na hondzie i doprowadziła do zderzenia aut.
W Starej Wsi kobieta rozbiła toyotę. Inna w Kamionce Wielkiej doprowadziła do zderzenia swojej toyoty z fiatem pandą.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!