Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Sandomierski: Podnosimy się mentalnie

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Grzegorz Sandomierski (Cracovia)
Grzegorz Sandomierski (Cracovia) Anatol Chomicz
Grzegorz Sandomierski, golkiper Cracovii, okazał się najlepszym zawodnikiem meczu Jagiellonii z „Pasami” (0:0).

Był Pan niewątpliwie bohaterem swojej drużyny w meczu w Białymstoku. Obronił Pan dwa takie strzały, po których piłka śmiało mogła wylądować w bramce, nikt wówczas nie mógłby mieć do Pana pretensji.

Powiem tak - jestem od tego, by piłka nie znalazła się w siatce, po to stoję między słupkami. Cała drużyna dobrze broniła, nie dopuściliśmy Jagiellonii do zbyt wielu szans na zdobycie gola i trzeba było ten bezbramkowy wynik „dowieźć” do końca. W drugiej połowie gospodarze nie byli tak groźni. Wiele było przebitek, stałych fragmentów gry, bardzo dużo chaosu. Ten punkt jest dla nas bardzo cenny, przede wszystkim w sferze psychicznej. Podnosimy się mentalnie, przed czekającymi nas meczami o utrzymanie w ekstraklasie.

Czyli remis was zadowala. Nie czuje Pan, że z tego meczu można było wyciągnąć więcej?
Tego nie powiedziałem. Na pewno nas nie zadowala. Graliśmy jednak z liderem, co oczywiście nie tłumaczy wszystkiego. Były pewne momenty, że mogliśmy Jagiellonię „ukłuć” i na jej boisku zrobić więcej, niż jeden punkt. Zachowujemy jednak drugie czyste konto z rzędu. Na pewno jest to dla nas budujące przed kolejnymi spotkaniami.

Wracając do tych kapitalnych interwencji, to który strzał było trudniej obronić - uderzenie Piotra Tomasika, czy może strzał z 10 metrów w wykonaniu Fedora Cernycha?

Chyba Tomasika, bo strzelał z bliska. Wystawiłem nogę, futbolówka trafiła mnie w nią. Tyle. Nie dzielę interwencji na łatwe i trudne. Na pewno ciężkie były dośrodkowania, które przelatywały wszystkim nad głowami i ja na końcu musiałem tę piłkę złapać. Mały ruch w lewo czy w prawo mógł spowodować zachwianie równowagi i wówczas byłoby mi o wiele ciężej.

Zagrał Pan na bardzo dobrze sobie znanym terenie, kibice niezwykle miło Pana przyjęli. To wpłynęło na pańską dobrą postawę?

Bardzo dziękuję im za ciepłe przyjęcie. Każdemu jest miło, gdy zostanie w taki sposób przywitany. Ale gram dla Cracovii, dla niej walczę o punkty.

Widać było, że nie jesteście skazani na pożarcie. Zwłaszcza po przerwie Jagiellonia nie miała dogodnych bramkowych okazji, zresztą wy też nie...

Dużo było chaosu, długich podań, przebitek, wymuszania na arbitrze fauli. Nie był to na pewno ładny mecz, ale dla nas najważniejsze jest to, że zdobyliśmy punkt i powstajemy mentalnie. Teraz kończymy sezon meczem z Legią, a potem mamy siedem finałów o utrzymanie. Zbieramy siły i przygotowujemy się do tego psychicznie.

Chyba właśnie najwięcej daje wam ten punkt jeśli chodzi o psychikę.
Na pewno, ale był on ważny też w kontekście walki o dwunaste miejsce w tabeli. Da nam ono cztery mecze na własnym boisku w dodatkowej fazie sezonu. A chcemy jeszcze wygrać z Legią, by mieć zagwarantowaną tę 12. lokatę. Myślimy o tym, by sobie zapewnić utrzymanie jak najszybciej, a z pewnością cztery mecze na własnym boisku pomogą nam w tym znacznie.

Autor: Jacek Żukowski, Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska