"Dziękuję członkom mojej ekipy, wszystkim którzy wierzą i wspierają ten projekt, zwłaszcza sponsorom i partnerom"- napisał na Facebooku skialpinista. po czym dodał:
"Jesteśmy w bazie pod Everestem już trzeci tydzień. Warunki w tym roku są bardzo trudne. Monsun się przedłuża, często pada śnieg i deszcz. Podczas lata poziom zamarzania był bardzo wysoki i lodowiec jest w tragicznym stanie, jest w nim mnóstwo szczelin. Największym problemem jest serak wiszący 800 metrów nad lodowcem, ma 50 metrów wysokości, 30 metrów długości i jest odczepiony od właściwego lodowca. Poruszanie się pod nim jest bardzo trudne. Ja tego ryzyka nie akceptuję, serak może spaść w każdej chwili i to zatrzymuje nas przed działaniem. Próbowaliśmy przeczekać ten okres, wtedy moglibyśmy uruchomić działania niestety jesteśmy tu bardzo długo, nie ma progresu w akcji górskiej i w aklimatyzacji. Kończymy, bo to jest najbardziej rozsądne. Niestety czasem tak jest, że trzeba szacować ryzyko i jeżeli jest za duże powiedzieć "stop” - wyjaśniał Andrzej Bargiel.
Przypomnijmy, że bargiel to pierwszy człowiek na świecie, który zjechał na nartach z K2.
WIDEO: ZAKAZ WSTĘPU
