Tomasz Kowalski zginął na Broad Peak wraz z Maćkiem Berbeką – po tym jak 5 marca 2013 roku jako pierwsi na świecie zimą zdobyli szczyt tego ośmiotysięcznika. Wówczas z wyprawy – z czteroosobowego zespołu wrócili Adam Bielecki i Artur Małek. Berbeka i Kowalski zaginęli w drodze powrotnej 6 marca. Kilka miesięcy po tragedii Jacek Berbera – brat Maćka wyruszył na Broad Peak, by pochować brata. Ciała Maćka nie znalazł. Tomasza zniósł ok. 100 metrów niżej i tam pochował.
Ciało Tomka nadal pozostawało jednak blisko drogi, którą pokonują wspinacze zmierzający na szczyt. Himalaista Rafał Fronia w lipcu 2022 roku mijał go dwukrotnie – w drodze na szczyt i z powrotem. I wtedy zdecydował, że po 10 latach trzeba Tomka pochować.
2 sierpnia 2023 roku w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego odbyła się konferencja prasowa, na której Fronia wraz ze współtowarzyszami wyprawy poinformował, że udało się cel osiągnąć. Ciało Tomka Kowalskiego zostało pochowane w szczelinie skalnej.
Okazuje się, że w 2022 roku najpierw spotkał się z rodzicami Tomka i jego bratem i przedstawił swój plan. Nie usłyszał odmowy.
Zaczęło się poszukiwanie wsparcia – w postaci ludzi, którzy będą gotowi ruszyć na 8000 metrów, ale i sponsora, który finansowo wesprze wyprawę. To drugie okazał Polski Komitet Olimpijski, który stał się partnerem wyprawy.
Z kolei w skład ekipy, która ruszyła w Karakorum weszli Jarek Gawrysiak, Grzegorz Borkowski, Marek Chmielarski, Krzysztof Stasiak i Marcin Kaczkan.
Jak informuje PKOL, 17 czerwca 2023 roku po uzyskaniu wszelkich zgód ekspedycja wyruszyła do Pakistanu. Po dotarciu do bazy rozpoczął się proces aklimatyzacji i wynoszenia do górnych obozów sprzętu niezbędnego do przeprowadzenia tej operacji: tlen w butlach, liny, nosze, specjalny rodzaj sarkofagu dla Tomka, przyrządy do asekuracji.
- 17 lipca, korzystając z jedynej szansy pogodowej grupa wyruszyła w górę i dwa dni później, 19 lipca, ok godziny 9:30 dotarła do Tomka. Trwająca kilka godzin operacja powiodła się. Udało się znieść Tomka do odnalezionej szczeliny skalno-lodowej i tam dokonano pochówku – informuje PKOL. 20 lipca cały skład wyprawy bezpiecznie dotarł do bazy.
– Wiele zadziało się od 2013 roku, ale ta sytuacja, że Tomek był tam na górze, wciąż odkryty nie dawała nam spokoju. Nagle, w zeszłym roku, pojawił się Rafał, który nie dość, ze chciał podjąć się pochowania Tomka, to jeszcze pytał nas o zgodę. Dla mnie to był cud. Chcę podziękować bardzo Rafałowi oraz całej ekipie uczestniczącej w tym wyjątkowym wydarzeniu. Pozostawiliście na prawie dwa miesiące swoje rodziny, obowiązki prywatne i zawodowe, aby pojechać bezinteresownie w takim celu. Baliśmy o Was bardzo, bo wiemy, że warunki pogodowe były tam bardzo trudne. Chcę także bardzo serdecznie podziękować Prezesowi PKOL Radosławowi Piesiewiczowi, bo taki gest jaki Pan wykonał w naszym kierunku, to jest coś niesamowitego – powiedziała na konferencji prasowej po zakończeniu wyprawy Alicja Kowalska, mama Tomka.
– Dawno żadna historia nie wywarła na mnie takiego wpływu. Nie ukrywam, że kiedy ją usłyszałem wiedziałem, że nie mogę zostawić chłopaków z tym samych. Bardzo ich podziwiam i jednocześnie jestem wdzięczny, że poświęcili ponad miesiąc swojego życia, by odbyć tę wyprawę i nie zostawić swojego przyjaciela – skomentował Prezes PKOl, Radosław Piesiewicz. – To także jest misja Polskiego Komitetu Olimpijskiego, by wspierać i pomagać, zwłaszcza w tak wrażliwych i ludzkich, jak ta sprawach - dodał.
Śmiertelny wypadek w Tatrach. Turystka spadła w rejonie szla...
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
