Mariola Gurgul z wnukami Kamilem i Mateuszem z zaciekawieniem przyglądali się w piątek pracy robotników, którzy na płycie Rynku montowali figury podarowane miastu przez znanego rzeźbiarza i ilustratora. Dzieci, nie czekając na zaproszenie, po chwili wskoczyły na rzeźby.
- O to w tym projekcie właśnie chodzi. Hipopotamy lubią towarzystwo, a zwłaszcza przytulanie, głaskanie i komplementy. Za to nie znoszą dąsów, narzekań i agresji - mówi Ewa Łączyńska-Widz, dyrektor Biura Wystaw Artystycznych i koordynator projektu „Wyspa Wilkonia”.
Podkreśla, że o rzeźby znanego artysty zabiegało wiele miast w Polsce, ale on wybrał Tarnów. Przede wszystkim ze względu na sympatię i sentyment do tego miasta.
Jego ojciec, delegat Rządu Londyńskiego na okręg tarnowski, w czasie okupacji organizował w Tarnowie ruch oporu.
- Mam nadzieję, że zwierzaki, które przygotowuję zaaklimatyzują się w Tarnowie - mówił Wilkoń, wykonując rzeźby.
Głosy tarnowian na razie są podzielone. Pani Marioli i jej wnukom hipopotamy spodobały się od razu. Były oblegane przez najmłodszych również popołudniu, kiedy na Rynku odbywały się wakacyjne zajęcia plastyczne oraz w sobotę, kiedy w ich sąsiedztwie czytano głośno bajki.
- Dobrze, że na Rynku coś się dzieje i że to miejsce, przynajmniej w czasie wakacji, ożyło. Szczerze mówiąc spodziewałem się, że figur będzie więcej - przyznaje Daniel Potępa, przewodniczący Rady Osiedla Starówka.
Inne osoby, z którymi rozmawialiśmy, też inaczej zrozumiały zapowiedzi BWA i miasta związane ze sprowadzeniem rzeźb Wilkonia.
- Liczyłem na atrakcję porównywalną do wrocławskich krasnali. Zwierzaki rozstawione na Starówce zachęcałyby do odkrywania ciekawych zakamarków miasta. To co widzę, to klops - komentuje Andrzej, tarnowianin.
Ewa Łączyńska-Widz wyjaśnia, że pierwotnie był taki zamysł, ale przez obawy o to, że rzeźby mogłyby zostać uszkodzone, wycofano się z niego.
- Poza podarowanymi hipopotamami Wilkoń użyczył nam i inne prace. Są one eksponowane przy wejściu do Ratusza, w Tarnowskim Centrum Informacji, na dworcu i w pałacyku w Parku Strzeleckim, gdzie cały czas ma je ktoś na oku i nic złego im się nie stanie - tłumaczy.
Hipopotamy koło Ratusza „zamieszkały” na razie na czas wakacji. Jeśli się spodobają, niewykluczone, że powrócą tu także po planowanym na przyszły rok remoncie płyty tarnowskiego Rynku.
Autor: Paweł Chwał
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska