Strażnica kolejowa nad Białą
Wykonany z kamienia, cegły i żelbetu pokaźnych rozmiarów budynek, z charakterystycznymi dwiema basztami stojącymi po przeciwległych stronach oraz trzema rzędami otworów strzelniczych, zamienionych z czasem na okna miał chronić przebiegającą obok linię kolejową i most na Białej na wypadek ataku wojsk rosyjskich od strony Lwowa. Powstał w 1892 roku. W środku znajdowały się izby mieszkalne dla żołnierzy, a także dla oficera. Budynek posiadał latryny, system ogrzewania, a także własny magazyn amunicji.
- Tarnowska strażnica miała przede wszystkim pełnić funkcję obronną. Chronić tory kolejowe, most, ale także stanowić ważny punkt obserwacyjny dla Białej, na wypadek, gdyby Rosjanie chcieli pokonać rzekę w bród, by przedostać się na zachodni brzeg. Założenia może i były słuszne, jak na czasy, kiedy budynek powstawał, ale dwie dekady później, kiedy wybuchła pierwsza wojna, znaczenie strażnicy było już marginalne i nie spełniała pokładanych w niej nadziei. Zresztą podobnie było w czasie drugiej wojny światowej – wyjaśnia Marek Smoła, historyk i znawca Mościc.

Fortalicjum nad Białą, czyli austro-węgierska strażnica kolejowa w Tarnowie w trakcie działań wojennych praktycznie nie ucierpiała. Jest jedną z trzech tego typu obiektów w Polsce, która przetrwała do dzisiaj, co ważne - jako jedyna w stanie oryginalnym. Druga, niedawno odbudowana znajduje się w Chodaczowie koło Tryńczy na Podkarpaciu, a pozostałości trzeciej, która jest już niestety ruiną napotkać można w miejscowości Okleśna (gmina Alwernia) przy moście kolejowym na Wiśle.
Nieupoważnionym wstęp wzbroniony
Twierdza wzniesiona nad brzegiem Białej stoi na uboczu miasta, pomiędzy osiedlem Kolejowym a Mościcami, z dala od dróg i domów. Kiedyś, aby się do niej dostać trzeba było iść mostem kolejowym, co obecnie - przy wzmożonym ruchu pociągów - grozi śmiertelnym potrąceniem i jest zabronione. Łatwiej i bezpieczniej dojść od strony ulicy Powstańców Styczniowych czy nowo wykonaną i utwardzoną ścieżką wzdłuż Białej od strony ulicy Dalekiej w Mościcach.
Była strażnica to własność PKP. Po wojnie została zamieniona w budynek mieszkalny i jeszcze do niedawna żyli w niej ludzie. Na podwórku stoi jeszcze studnia, obok jest rozpadająca się szopa, a także pozostałości małego sadu i ogródka. W wnętrzu baszt leżą porzucone deski, gruz, i inne odpady. Do środka nie można wejść. Drzwi oraz okna zostały zabite płytami paździerzowymi, a nad dodatkowo zakratowanym wejściem do budynku wisi tabliczka z napisem „Nieupoważnionym wstęp wzbroniony”.

Dziesięć lat temu dawna strażnica została wpisana do rejestru zabytków.
- Obecnie budynek stanowi pustostan i ze względu na brak drogi dojazdowej, na dzień dzisiejszy nie ma planów jego zagospodarowania. Jednocześnie spółka PKP S.A. jest otwarta na współpracę z samorządami czy podmiotami zewnętrznymi, jednak brak dostępu do drogi publicznej i bezpiecznego dojazdu znacznie ogranicza możliwości komercyjnego wykorzystania tego obiektu - tłumaczy Agnieszka Siwiak z Biura Komunikacji PKP S.A.
W Chodaczowie uratowali zabytek. Co zrobi Tarnów?
Podobna sytuacja miała miejsce w Chodaczowie. PKP w 2015 roku wystawiły tamtejszą strażnicę oraz działkę wokół niej na sprzedaż, jednak nikt nie był nią zainteresowany. W 2016 roku gmina Tryńcza przejęła ją nieodpłatnie, a dzięki otrzymanemu dofinansowaniu z Urzędu Marszałkowskiego udało się całkowicie odbudować zabytkowy obiekt. Obecnie znajduje się w nim muzeum gminy Tryńcza. W środku prezentowane są wystawy starych fotografii i rekwizytów z czasów wojen, będących zbiorami lokalnych mieszkańców. Wewnątrz odtworzono większe izby oraz izbę mniejszą. Jest też dostępny taras widokowy, zachowano również otwory strzelnicze. Z tego miejsca startują spływy kajakowe oraz organizowane są imprezy plenerowe, w tym rekonstrukcje historyczne.
- Nic nie stoi na przeszkodzie, aby podobnym torem poszedł również Tarnów. W mieście nie ma muzeum czy izby pamięci poświęconej I wojnie światowej czy czasom austro-węgierskim. To miejsce z historią, które idealnie pasuje pod taką ekspozycję, a jednocześnie zabytek sam w sobie, który wymaga troski i zadbania o niego – mówi Marek Smoła.
Patrząc jednak na to, jak długo miasto nie może dojść do porozumienia z PKP w sprawie remontu dworca w Mościcach, który ma jeszcze większy potencjał i bardzo dobre położenie historyk ma duże wątpliwości, czy ta misja ma szansę na powodzenie.

Tematem zainteresował się radny miejski z Mościc – Tomasz Żmuda. Deklaruje, że sprawę opuszczonej strażnicy kolejowej podejmie na sesji rady miejskiej i zainteresuje nimi władze Tarnowa.
Gdyby udało się odnowić zabytek, byłaby to z pewnością nie lada atrakcja na planowanej przez urząd marszałkowski nowej rowerowej trasie VeloBiała, która ma przebiegać obok opuszczonej strażnicy.
- Tarnowianie powitali 2025 rok, wielka zabawa sylwestrowa powróciła na Rynek
- Nasi ludzie w TV. Mogliśmy ich oglądać w tym roku na ekranach telewizorów
- Przypomnijcie sobie Tarnów z pierwszej dekady XXI wieku! Łezka w oku się zakręci
- Katastrofa na Dunajcu koło Tarnowa. Tysiące śniętych ryb
- Takimi autobusami kiedyś jeździło się po Tarnowie! Zostało po nich tylko wspomnienie
- Oto najwięksi pracodawcy w regionie! Zatrudniają setki, a nawet tysiące osób
