Portal Gazeta.pl pisze, że Hiszpanie chcieli, by na ich plażach zapanował duch body positive. Ministerstwu Równości zależało na tym, by turystki z całego świata nie krępowały się pokazywać ciała podczas wypoczywania nad morzem. Na plakacie promującym kampanię "Lato też jest nasze" zaprezentowano pięć kobiet, które w założeniu miały się różnić wiekiem, sylwetką oraz kolorem skóry. Znalazła się wśród nich m.in. pacjentka po mastektomii, a także osoby zmagające się z otyłością, wyraźnymi rozstępami na skórze, prezentujące z dumą tatuaże lub widoczne z daleka owłosienie pod pachami. Problem w tym, że tuż po pojawieniu się w sieci plakatów podobieństwo do zaprezentowanych tam osób zaczęły zgłaszać pacjentki z Wielkiej Brytanii.
Portal podkreśla, że kobiety oskarżają Hiszpanów nie tylko o to, że ich wizerunek został wykorzystany bez ich zgody. Część po prostu skopiowano z Instagrama lub pobrano z bazy jednej z uznanych fotografek — Ami Barwell. Okazuje się, że zdjęcia poddano także mało etycznej edycji. Oburzenie wyraziła m.in sześćdziesięcioletnia Juliet FitzPatrick, której udało się pokonać raka piersi dzięki podwójnej mastektomii. Usunięto jej obie piersi, a na plakacie pokazano ją w taki sposób, jakby miała jedną zdrową pierś.
Oburzenia nie ukrywa także 32-letnia influencerka Sian Green Lord, która straciła nogę po tym, jak w 2013 roku została potrącona przez taksówkę w Nowym Jorku. W kampanii promowanej przez hiszpańskie Ministerstwo Równości pokazano ją w innym stroju kąpielowym, uwypuklono owłosienie pod pachami, ale na plakacie ma... dwie zdrowe nogi.
Kobiety, których zdjęcia wykorzystano bez pozwolenia, rozważają pozwanie hiszpańskiego rządu. Odszkodowanie, jakiego domaga się część z nich, już szacowane jest na około 50 tys. euro.
Źródło: Daily Mail, Gazeta.pl
lena
