Trener „Pasów” Rudolf Rohaczek chwali swój zespół za środową potyczkę, wygraną na lodowisku rywala 4:2.
- Zagraliśmy tak, jak sobie nakreśliliśmy - czysto, bez kar. Teraz zrobimy wszystko, aby pojechać na ostatni mecz w niedzielę w Tychach - mówi szkoleniowiec. - Musimy zagrać w piątek jeszcze lepiej niż w środę, uważam, że nas na to stać. O zwycięstwie rozstrzygnie sfera mentalna, kto ten mecz lepiej rozegra w głowie. O wynikach w play-off decydują indywidualności, doświadczenie graczy. U nas w środę bardzo dobrze zagrała trzecia formacja, która strzeliła wszystkie cztery bramki.
Dwa gole zdobył w Tychach powracający po kontuzji 26-letni Słowak Tomas Sykora.
- Wcale nie czuję się bohaterem, bramki pomagali mi strzelać koledzy, ja dopełniałem tylko formalności. Teraz jest tylko jedna opcja - zwycięstwo! - twierdzi.
Pierwszą bramkę dla „Pasów” zdobył obrońca Bartosz Dąbkowski. - Mieliśmy nóż na gardle, wiedzieliśmy, że nie możemy się już potknąć. Droga do złota wciąż jest daleka, nadal przegrywamy w play-off. Jednak w Tychach podnieśliśmy się z kolan, dostaliśmy pozytywnego „kopa”. Strzeloną bramkę dedykowałem urodzonej przed paroma dniami córeczce Laurze - mówi Dąbkowski.
Eksperci twierdzą, że rywalizacja zaczyna się jakby od nowa. - W play-off prowadzenie nawet 3:1 niczego jeszcze nie przesądza - mówi olimpijczyk, były gracz GKS-u, Mariusz Czerkawski. - Byłem zaskoczony postawą obu zespołów. Tyszanie grali mało agresywnie, popełniali proste błędy, a Cracovia grała z wielką dyscypliną. U tyszan zawodzi sfera mentalna. Zastanawiam się, czy w głowach zawodników nie zrodził się kompleks Cracovii, już po raz któryś nie mogą zadać decydującego ciosu. Nie chciałbym być w skórze tyszan, gdyby przegrali walkę o złoto.
Dla innego olimpijczyka, Romana Stebleckiego, postawa Cracovii w środę była dużym zaskoczeniem. - To była kalka niedzielnego meczu w Krakowie, tylko z zamianą ról. Teraz to „Pasy” objęły prowadzenie, potem konsekwentną grą zupełnie wybiły z uderzenia tyszan. Moim zdaniem hokeiści GKS-u nie wytrzymali presji meczu. Jeśli „Pasy” wygrają w piątek, to w ostatnim meczu szanse będą 50 na 50 - mówi Steblecki.
W Tychach nie robią tragedii ze środowej porażki. - Wciąż mamy lepszą niż rywal pozycję wyjściową. Musimy wrócić do tego, co graliśmy w czwartym meczu w Krakowie - twierdzi kapitan drużyny Marcin Kolusz.
W Cracovii nie ma kontuzji. W GKS-ie na pewno nie zagrają Jaroslav Kristek, Adam Bagiński i Patryk Kogut (urazy). Do treningów wrócił natomiast Kamil Kalinowski.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska