Oświęcimianie zakończyli fazę zasadniczą na pozycji wicelidera. Ze szczytu tabeli zrzucili ich katowiczanie, po spektakularnym zwycięstwie w „Satelicie” 6:1, na trzy spotkania przed końcem.
Kibice w lekkim niepokojem oczekują play-off. Do przymusowej, kilkunastodniowej przerwy, wynikającej z obecności koronawirusa w oświęcimskiej drużynie, zespół prezentował się rewelacyjnie. Nie chodzi tylko o wyniki, ale także i o styl. Nie brakuje głosów, że słabsza postawa oświęcimian ma swój początek od przegranego półfinału Pucharu Polski z Comarch Cracovią 3:4 po rzutach karnych.
- Zaczynamy poważne granie, więc każdy z zawodników ma tego świadomość – podkreśla Sebastian Kowalówka, jeden z doświadczonych graczy oświęcimskiego zespołu. - Mamy świadomość tego, że ostatnie mecze w naszym wykonaniu nie wyglądały tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Każdy wie, co ma robić, żeby nasza gra wyglądała lepiej. Poniedziałek poświęciliśmy na regenerację. Pozostaje taktyczny szlif i do boju marsz.
Wybór rywala? Śmiechu warte!
Od lat ćwierćfinałowe pary play-off kojarzone były z klucza miejsc zajętych po fazie zasadniczej; 1-8, 2-7, 3-6 i 4-5. W tym sezonie krajowa centrala wpadła na „genialny” pomysł, że zespoły z trzech pierwszych miejsc będą mogły dokonać wyboru rywala, co miałoby być dla nich bonusem za zajęcie dobrego miejsca w pierwszej części rozgrywek.
- Po co wyważać otwarte drzwi – pyta z przekąsem Peter Bezuszka, obrońca oświęcimian. - Przecież obowiązująca od lat drabinka premiowała faworytów w doborze rywali. Nikt nie będzie wymyślał „prochu”, dlatego trenerzy i działacze podjęli decyzję zgodnie z obowiązującą od lat drabinką. Chyba, że Katowice, po ostatnim laniu jakie nam sprawiły we własnej hali, wybrałyby Unię. Bonusem byłby fakt, gdybyśmy - jako wicelider - w walce o półfinał, mieli o jeden mecz mniej do wygrania od rywali. Kilka lat temu rywalizacja w play-off ekip z przeciwnych biegunów tabeli kończyła się szybko. Teraz, przy wyrównanej lidze, w każdej parze szykuje się „młócka” – dodaje sympatyczny Słowak.
Własna hala musi być atutem oświęcimian
W play-off, gdyby każdy zespół wygrywał u siebie, wyżej notowana ekipa po fazie zasadniczej decydujący pojedynek rozegra we własnej hali. Jednak życie pisze swoje scenariusze. Bywa tak, że łatwiej gra się na wyjazdach, realizując taktykę gry z kontry. Znajomość własnej tafli, doping kibiców, z reguły traktowane są jako dodatkowy atut.
- Trudno układać plany na całą rundę, tylko dlatego, że w fazie zasadniczej nie wygraliśmy w Sanoku. Pamiętajmy, że ćwierćfinał po czterech meczach zostanie przerwany. Z taką niedogodnością wszystkie drużyny spotkają się po raz pierwszy – zwraca uwagę Sebastian Kowalówka. - To dlatego trzeba żyć z meczu na mecz. Na razie skupiamy się na pierwszym spotkaniu. Wiadomo, że w play-off o wyniku zdecydują detale. Liczą się zwycięstwa, a styl zostaje na drugim planie. Każdy zespół ma dobrego bramkarza, więc tutaj nie doszukiwałbym się specjalnego atutu naszych rywali. To przede wszystkim bardzo waleczny zespół, mający kilka indywidualności, mogących poprowadzić zespół do zwycięstwa.
Z Sanokiem w ćwierćfinale po raz czwarty
Oświęcimianie spotkają się z sanoczanami na etapie ćwierćfinału po raz czwarty. Rozegrali dotąd 11 spotkań, z czego wygrali dziewięć, notując dwie porażki. Bilans bramkowy na korzyść oświęcimian: 64:26.
Po raz pierwszy oświęcimianie wpadli na Sanok w ćwierćfinale sezonu 1993/94. Wówczas do wyłonienia półfinalisty potrzeba było maksymalnej liczby pięciu spotkań, bo wtedy walczono do trzech zwycięstw.
Oświęcimianie rozpoczęli falstartem, przegrywając mecz otwarcia przed własną widownią 4:5. Wówczas wiodącymi zawodnikami Unii byli: Sławomir Wieloch, Waldemar Klisiak, Dariusz Płatek, Mariusz Przewoźny, Piotr Sadłocha, czy Siergiej Aleksiejew. W sanockiej bramce kolegów do walki natchnął rewelacyjny Aleksander Szumidub. W Sanoku, oprócz wychowanków, sporo było zawodników z nowotarskim rodowodem.
Dla odmiany, potem oświęcimianie wygrali wysoko w Sanoku a później obowiązywała już zasada własnego obiektu.
Kolejne dwa starcia ćwierćfinałowe miały już jednostronny przebieg i skończyły się w minimalnej liczbie spotkań.
SEZON 1993/94
- Unia Oświęcim – STS Sanok 4:5
- STS Sanok – Unia Oświęcim 2:8
- Unia Oświęcim – STS Sanok 5:3
- STS Sanok – Unia Oświęcim 5:4
- Unia Oświęcim – STS Sanok 4:1
SEZON 1998/99
- Unia Oświęcim – STS Sanok 4:0
- STS Sanok – Unia Oświęcim 1:3
- Unia Oświęcim – STS Sanok 15:4
SEZON 2000/01
- Dwory Unia Oświęcim – STS Sanok 4:1
- STS Sanok – Dwory Unia Oświęcim 0:8
- Dwory Unia Oświęcim – STS Sanok 9:3
Bilety na play-off
Bilety na mecze ćwierćfinałowe w Oświęcimiu są w cenie: 25 zł (normalny) i 20 zł (ulgowy). Zostały utrzymane na ubiegłorocznym poziomie. Organizatorzy uznali, że na mecze w Oświęcimiu nie będą przyjmowani kibice drużyn przeciwników.
Poza sprzedażą on-line, bilety można kupić w sekretariacie klubu, we wtorek, 22 lutego (godz. 10-14) i dzień później, w środę, w godz. od 12 do 13.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Sklepy w Oświęcimiu w czasach PRL-u na starych zdjęciach po koloryzacji
- Niezwykłe odkrycie archeologów w Zatorze. Odkopali ruiny dawnego zamku
- Te budynki szpecą Oświęcim! Zobaczcie galerię najbrzydszych miejsc w naszym mieście
- TOP 10 cukierni i piekarni z pączkami w Oświęcimiu i okolicy
- Ekolodzy w Oświęcimiu alarmują o planach budowy uciążliwych zakładów
