Kiedy Lechia przyjechała do Krakowa wiosną w poprzednim sezonie, zwycięstwo Juvenii 16:12 było sporym zaskoczeniem. Teraz, mimo że gdańszczanie byli upatrywani jako faworyci spotkania, z pewnością nie mogli być pewni wygranej, bo Smoki już w pierwszym meczu pokazały pazur i potencjał, jaki drzemie w nich na starcie nowych rozgrywek.
Potwierdziły to pierwsze minuty niedzielnego pojedynku. Juvenia atakowała, dominowała i nie pozwalała Lechii opuszczać własnej połowy. Dwukrotnie niewykorzystany rzut karny oraz brak wykończenia na polu punktowym dwóch wydawałoby się stuprocentowych akcji sprawiły, że na tablicy wyników długo utrzymywał się remis 0:0. W końcu impas przełamał Riaan van Zyl, który wykorzystał trzecią próbę z podstawki, a jeszcze przed przerwą pięć „oczek” z przyłożenia, po fantastycznej akcji zanotował Artur Fursenko.
Juvenia prowadziła 8:0 i wydawało się, że w drugiej połowie powinna iść za ciosem. Nie pozwoliła jej na to Lechia, która przebudziła się ze snu i w swoim stylu zaczęła konsekwentnie uderzać w mur krakowskiej obrony kolejnymi wejściami młyna. W końcu biało-zieloni przebili defensywę i na pole punktowe wpadł Marek Płonka. Podwyższył Paweł Boczulak i przewaga gospodarzy znacząco stopniała.
Od tego momentu obie strony próbowały swych sił i… obie nie wykorzystywały okazji. Juvenia znów kilkukrotnie została zatrzymana tuż przez linią pola przyłożeń. Lechia również miała swoje okazję, jak choćby tę, kiedy w ostatniej chwili na aut został wypchnięty Robert Wójtowicz. Wymianę „niecelnych ciosów” przerwał Riaan van Zyl, który urwał się obrońcom Lechii i popędził na pole punktowe. Krakowianie znów odskoczyli na większy dystans.
Po wymianie rzutów karnych, na pięć minut przed końcem meczu Juvenia prowadziła 16:10. Wówczas grę wznowiła Lechia. Przejęła piłkę po rozpoczęciu, a po błędzie krakowskiej obrony zapracowała na rzut karny. Przeniesienie piłki w aut, a następnie kolejne wejścia zawodników młyna blisko przegrupowania w końcu otworzyły drogę na pole punktowe Michałowi Krużyckiemu. Paweł Boczulak nie mógł pomylić się w prostej sytuacji i dał swojemu zespołowi zwycięstwo różnicą jednego punktu. Sędzia pozwolił jeszcze wznowić grę, ale goście utrzymali posiadanie do ostatniego gwizdka.
Lechia wywiozła z Krakowa cztery punkty, na które ciężko zapracowała. Juvenii na pocieszeni został defensywny punkt bonusowy, który z pewnością nie wynagrodzi wysiłku i zaangażowania, które zostawili tej niedzieli na murawie.
Juvenia Kraków – RC Lechia Gdańsk 16:17 (8:0)
Punkty: R. Van Zyl 11, Fursenko 5 - Boczulak 7, Krużycki 5, Płonka 5.
Juvenia: Siemaszko, Głowacki (51 Matsiuk), Vorster, Gola, Wiśniewski (16 Stawiarski), Dorywalski, Skoczeń (49 Jaworczuk), Diergaardt (51 Czepiec), Pastuchow (78 Gołębiowski), H. Van Zyl, Hostiuk (59 Sakwa), Polakiewicz, Fursenko, Lewicki, R. Van Zyl.
- Lewandowscy urządzają się w Hiszpanii. "Zadomawiamy się w Barcelonie" [zdjęcia]
- Byli piłkarze Wisły zmienili kluby. JESIEŃ 2022
- Wisła Kraków. Piłkarze spotkali się z kibicami. Był Angel Rodado
- Tomasz Ogar zmienił stan cywilny ZDJĘCIA
- TOP 10 małopolskich drużyn w 2000 r. Niektórych już nie pamiętacie
- Bułgarska piękność zagra w Tarnowie. Poznajcie Jelenę Beczewą
