Zanim doszło do meczu o brąz, Polka we wtorek zmierzyła się w półfinale z inną reprezentantką Rumunii, Bernadette Szocs, i uległa jej bezdyskusyjnie 0:4 (6:11, 9:11, 3:11, 5:11). Ale już udział Bajor w tej fazie turnieju był jej wielkim sukcesem - wcześniej pokonała przecież dwie zawodniczki światowej czołówki - Austriaczkę Sofię Polcanovą (w 1/8 finału) i Francuzkę Yuan Jia Nan (w ćwierćfinale).
Mecz o 3. miejsce Polka zaczęła świetnie, dobrze się broniła, leworęczna rywalka dwa razy wyrzuciła piłeczkę za stół - w efekcie Bajor prowadziła już 6:1. Ale Rumunka przejęła inicjatywę, mylić zaczęła się Natalia, no i zrobiło się po 7. Wprawdzie dwie kolejne akcje wygrała reprezentantka Polski, jednak w końcówce seta brakowało jej precyzji i przegrała tę partię 9:11.
W drugim secie zawodniczka z Brzegu znów odskoczyła przeciwniczce: 5:1, 7:2. Wyraźnie przejęła inicjatywę w grze, co zaowocowało wygraniem seta do 4.
Trzecia partia, dla odmiany zaczęła się lepszą grą Rumunki, było 0:4, ale Bajor szybko odrobiła stratę, a piłeczka w tej fazie meczu często ślizgała się po siatce. Było 6:6, za moment 9:9. Publiczność nie oglądała może spektakularnych wymian, ale emocji nie brakowało. Trener Polki pogrzewał atmosferę, prowokując kibiców do rytmicznych oklasków. Natalia miała piłkę setową przy 10:9, następnie przy 11:10. Przegrała jednak partię 11:13 - w ostatnim ataku posyłając piłeczkę za stół.
Czwarty set? 3:0, 4:4, następnie dzięki dwóm trudnym serwisom dwa punkty wzięła Polka, po czym trzy następne akcje wygrała Samara. 7:10, a za moment - po nieudanym ataku Bajor - ten set się skończył.
Rumunka poczuła się naprawdę pewnie, tak to przynajmniej wyglądało na początku piątej partii. Natalia przy 2:0 wygrała zdecydowanie najdłuższą wymianę w tym spotkaniu, dogoniła Samarę (4:4). Było 5:7, 6:8 i znów wyrównanie - 8:8. A po nim - pierwsze w tym sezonie prowadzenie Polki. Rywalka obroniła się przy 10:8, ale po kolejnym setbolu Bajor już nie poradziła sobie z jej serwisem.
- Na-ta-lia, Na-ta-lia, Na-ta-lia! - skandowały trybuny, gdy zaczynała się partia szósta. A Bajor jakby tego potrzebowala, chłonęła atmosferę hali, po zdobywanych punktach na początku tego seta reagowała z dużą emocją. I się rozkręciła! 6:3, 7:3, 8:3... A potem świetnie wygrała wymianę na 9:6. I całego seta 11:9.
A zatem - set siódmy, decydujący. W pierwszym ataku Bajor nie trafiła w stół, w drugiej akcji zabrakło jej dobrego odbioru. Potem był punkt, a następnie - kąśliwa piłka Samary na 1:3. 1:4, 1:5... i oklaski, oklaski, "Na-ta-lia, Na-ta-lia!. 2:5, 3:5, 4:5, rywalka zaczęła się mylić, jej trener wziął czas.
Co dalej? 5:5, euforia w hali, 5:6, jęk zawodu, 5:7, radość rumuńskiej ekipy na trybunach. 6:7, 6:8, 6:9, 6:10. Brąz Polce ucieka...
Natalia wygrała kolejną piłkę, ale drugi meczbol Rumunka już wykorzystała.
