

Śniadanie
Biedny student poranek wita filiżanką kawy oraz smakowitym śniadaniem (o ile sam sobie je zrobi). Zamiast płacić 15 złotych za kawę i kanapkę na mieście, biedny student zjada parówki z keczupem, zagryza bułą i poprawia kiszonym ogórkiem ze słoika od mamy. A żeby napić się smakowitej kawy, wystarczy smakowita kawa (już od 7 zł za pół kilo) i odrobina chęci do zagotowania wody.
Taki zestaw śniadaniowy kosztuje blisko 5 złotych. Jakim cudem? Za parówki pakowane w kilogramowe opakowanie zapłacimy około 8 złotych, a średniej wielkości bułka pszenna to koszt 30 groszy. 2 łyżki taniej kawy kosztują nas kilkanaście groszy, a raz zakupiony keczup za 3 złote wystarczy do następnej wypłaty. Student potrzebuje konkretnej dawki energii z rana, więc zakładamy, że zjada 5 parówek oraz dwie bułki (rzecz jasna, bez masła). Do tego gorzka kawa i odrobina keczupu dla smaku.

Poruszanie się po mieście
Biedny student wie, że ruch to zdrowie, dlatego zamiast wozić się po mieście samochodem, biegnie na przystanek autobusowy lub tramwajowy i dojeżdża na uczelnie za maksymalnie 2 złote i 30 groszy.
Jeśli posiada bilet miesięczny, dziennie za korzystanie z wszystkich linii komunikacji miejskiej płaci około 1,8 zł. Poranna gimnastyka zaliczona, a w drodze do miejsca destynacji można oddać się lekturze.

Drugie śniadanie
Na uczelnie warto zabrać ze sobą butelkę wody i coś, co będzie można na szybko wrzucić na ząb. Biedny student dba o to, by dostarczać swojemu organizmowi odpowiednią dawkę witamin, dlatego też na drugie śniadanie zjada jabłko, banana lub jakikolwiek inny owoc, niewymagający niepotrzebnej fatygi przy obieraniu. Za jedno jabłko, banana czy gruszkę zapłacimy maksymalnie około złotówki, a za butelkę wody 0,5 l - 1,5 zł. Niemniej, życie ma być przyjemnością, dlatego niekiedy biedny student pozwala sobie na batona czy czekoladę. Za wyrób czekoladopodobny zapłacić trzeba około 2 złotych, jednakże ta chwila rozkoszy może być najpiękniejszą w ciągu dnia.