
15,2 promila i przeżył. Akcja działa się w Ostrowie Małopolskim. To tutaj znaleziono w rowie nieprzytomnego mężczyznę, w wieku 23 lata. Został przewieziony do szpitala gdzie musiano dwa razy wykonać badania na stężenie alkoholu we krwi. Po pierwszej próbie nikt nie chciał wierzyć, że 15,2 promila to rzeczywistość. Mężczyzna po przebudzeniu zabrał swoje rzeczy i opuścił szpital. Lekarze uważają, że taka ilość promili we krwi to po prostu kilkudniowa libacja czyli po prostu poniósł go melanż.

Jan M., mieszkaniec Elbląga, w roku 1994 po prostu zapił się na śmierć, przyjmując znaczne dawki alkoholu. Wynik wskazała 15,9 promili.

W latach 90-tych rekord zawartości alkoholu we krwi należał do pewnego kierowcy. Dokładnie w 1995 roku Tadeusz S. stał się sprawcą wypadku samochodowego w wyniku którego po jakimś czasie zmarł. Jego wynik to 14,8 promila i tutaj również wynik był robiony kilkukrotnie, lekarze nie bardzo wierzyli pierwszym odczytom

Blisko przekroczenia granicy 14 promili był mieszkaniec Alfredówki na Podkarpaciu. Mający 40 lat Pan Paweł odnotował wynik 13,74 promila. Ledwo żywego znalazła go straż miejska i zawiozła do szpitala. Po kilku dniach pobytu w szpitalu Pan Paweł wytrzeźwiał i powrócił do domu. Jak możemy przeczytać w artykule gazety Fakt, po tym wydarzeniu nastąpił przełom w życiu Pana Pawła, który zaręcza, że już w życiu nie weźmie wódki do ust. Zresztą w tym samym artykule sąsiedzi i znajomi przyznają, że nie widują się już z nim pod sklepem.