FLESZ - Kolejna próba oszustwa w sieci

Kamil L. zorientował się 12 stycznia ub. roku, że ktoś ukradł mu rower z piwnicy bloku przy ul. Stachiewicza. Zabezpieczył drzwi do pomieszczenia i zaglądał tam co pewien czas. Kilka dni później stwierdził, że znowu doszło do włamania.
Na miejscu ujrzał kręcącego się Mateusza B., ale się nie odezwał. Wyszedł przed blok i zapytał spotkanego zarządcę budynku, czy może przejrzeć nagrania monitoringu. Tomasz P. nie krył, że w piwnicy widział kilka razy Mateusza B. i to jego wskazał jako potencjalnego włamywacza. Panowie zeszli do piwnicy i okradziony wprost zapytał Mateusza B. dlaczego okradł go już drugi raz i zabrał mu rower.
Zagadnięty w odpowiedzi uderzył go otwartą dłonią. Kamil L. go odepchnął, a wówczas Mateusz B. sięgnął po ukryty w kurtce nóż i dwukrotnie usiłował zadać nim ciosy w klatkę piersiową. Mówił wtedy wulgarnie, że za...bie Kamila L..
- Nie będziesz miał życia, jeśli nie ja, to inni cię zaj...bią, wiem gdzie mieszkasz - odgrażał się. Zaatakowany zdołał się uchylić. Do akcji włączył się Tomasz P. i przytrzymał agresora, któremu nóż wypadł z ręki. Niebezpieczne narzędzie zabrał Kamil L. i wyszedł przed blok. Po chwili pojawił się tam Mateusz B. uzbrojony w półtorakilogramowy młotek. I tym razem mężczyzna został obezwładniony przez Tomasza P. Ten fragment zajścia zarejestrowany kamery monitoringu.
Prokuratura oskarżyła Mateusza B. o próbę zabójstwa, włamanie do piwnicy i kradzież roweru. Jednoślad trafił do lombardu przy ul. Bronowickiej, który wystawił go na sprzedaż na aukcji. Rower odzyskano. Mężczyźnie postawiono jeszcze zarzut kradzieży telefonu pani sprzedającej lody. Sprawca zabrał jej komórkę spod lady.
30-letni Mateusz B. przyznawał, że doszło do incydentu w piwnicy. Był tam, bo w swojej piwnicy trzymał rzeczy po przeprowadzce i przyszedł je odebrać, był wtedy nietrzeźwy. Sugerował, że tylko się bronił przed Kamilem L.
Zdaniem sądu nie można w tej sprawie mówić o próbie zabójstwa i dlatego skazał oskarżonego, ale za usiłowanie spowodowanie obrażeń ciała u pokrzywdzonego. W sumie za wszystkie zarzuty wymierzył mu 16 miesięcy więzienia.
Uznał sąd, że wulgarne słowa sprawcy nie świadczyły o zamiarze zabójstwa w sytuacji, gdy do jego świadomości dotarło, że został zdemaskowany jako sprawca kradzieży z włamaniem. Prokuratura nie godziła się z takim rozstrzygnięciem i domagała się 8 lat więzienia za próbę zabójstwa.
Zwracała uwagę, że sprawca wykonał zamach nożem znad głowy, a jego zdemaskowanie jako sprawcy włamania wcale nie oznaczało, że nie miał zamiaru zabicia pokrzywdzonego. Parametry noża i puchowa kurtka wcale nie wykluczały, że Kamil L. nie doznałby poważnego uszczerbku na zdrowiu. Sprawę rozpoznał Sąd Apelacyjny w Krakowie i teraz podwyższył mężczyźnie wymiar kary do 2 lat.