https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Inne miasta pomogą kierowcom. A Kraków poniósł wielką porażkę

Arkadiusz Maciejowski
Specjalne czujniki montowane były na ulicach w rejonie placu Matejki w Krakowie
Specjalne czujniki montowane były na ulicach w rejonie placu Matejki w Krakowie Archiwum
W stolicy Małopolski system wskazujący wolne miejsca parkingowe został wyłączony. I nie wiadomo, kiedy pojawi się nowy

WIDEO: Trzy Szybkie

Władze Rzeszowa chcą do 2021 roku uruchomić specjalny system, dzięki któremu kierowcy - na telefonie komórkowym - będą mogli sprawdzić, czy na danej ulicy w Strefie Płatnego Parkowania jest wolne miejsce postojowe. W Krakowie podobny system miał działać od kilku lat. Tuż po uruchomieniu - w 2018 roku - został jednak wyłączony, bo działał nieprawidłowo, co było wielką porażką miasta. Teraz urzędnicy snują wizję nowego rozwiązania. Ale nie są w stanie podać konkretnej daty, kiedy zacząłby pomagać kierowcom, krążącym w poszukiwaniu parkingu.

Rzeszowski system (miasto podpisało umowę z wykonawcą - firmą Asseco Data Systems, która wygrała przetarg) ma być oparty na kamerach. Będą one rejestrowały, czy na danej ulicy są w tym momencie wolne miejsca parkingowe. Kierowca z kolei będzie mógł na bieżąco sprawdzić te dane w smartfonie. - Planowane jest stworzenie aplikacji (na telefon komórkowy - przyp. red) kierującej użytkowników Strefy Płatnego Parkowania na wolne miejsca - wyjaśnia Łukasz Wlaź z Centrum Obsługi Strefy Płatnego Parkowania w Rzeszowie. Dodatkowo - w ramach kosztującego ponad 14 mln zł projektu - przy ulicach staną elektroniczne tablice informujące o liczbie wolnych miejsc.

W tym kierunku idzie też Warszawa.

W Warszawie specjalny system objąć miałby nawet kilkadziesiąt tysięcy miejsc parkingowych

Założenie, podobnie jak w stolicy Podkarpacia jest takie, że kierowcy - zamiast krążyć w poszukiwaniu wolnego parkingu, potęgując tym samym ruch i zwiększając emisję spalin - mogliby w telefonie komórkowym szybko sprawdzać w czasie rzeczywistym, gdzie można pozostawić samochód.

Stołeczni urzędnicy są właśnie na etapie rozmów z kilkoma potencjalnymi wykonawcami takiego systemu, który w Warszawie może kosztować nawet kilkadziesiąt milionów złotych (znaczną część pokryć ma dotacja z Unii Europejskiej).

- Na ten moment szacujemy, że to innowacyjne rozwiązanie, które z pewnością byłoby bardzo pomocne dla kierowców, zacznie funkcjonować w stolicy za około dwa lata - usłyszeliśmy w warszawskim Zarządzie Dróg Miejskich.

W Krakowie - wybrana przez urzędników firma Comarch - już w grudniu 2016 roku rozpoczęła montowanie specjalnych czujników. Ale tylko na ok. 280 miejscach parkingowych na czterech ulicach (Szlak, Warszawskiej, Ogrodowej i na części placu Matejki). To one miały wykrywać, czy miejsce parkingowe jest zajęte (a dane miały ostatecznie trafiać do kierowców). Urzędnicy zapowiadali, że jeśli się sprawdzą, będą pojawiać się w kolejnych rejonach miasta. Najpierw jednak uruchomienie systemu, wartego ok. pół miliona zł, było regularnie przesuwane w czasie (ze względu na opóźnienia w realizacji zadania na wykonawcę została nałożona kara - 132 tys. zł). Gdy pod koniec 2017 roku system został włączony, okazało się, że nie działa prawidłowo i wprowadza kierowców w błąd.

Niedługo później system (wraz z elektronicznymi tablicami, które dodatkowo miały wyświetlać liczbę wolnych miejsc w okolicy) został wyłączony. - Działał nieprecyzyjnie, nie sprawdził się przy obsłudze pasów postojowych - przyznał ostatecznie Bartosz Piłat, przedstawiciel spółki Miejska Infrastruktura (MI). - W przypadku dróg publicznych, na których obowiązuje parkowanie równoległe, zgodnie z przepisami nie możemy wyznaczać liniami konkretnej liczby miejsc. A parkują auta o różnej długości. Czujniki nie podawały więc wiarygodnej liczby wolnych lub zajętych miejsc - m.in. takich argumentów używał Bartosz Piłat. Z kolei w Comarch przekonywali m.in., że „remonty jezdni, w których zainstalowane były czujniki, zdestabilizowały pierwotną konfigurację systemu”.

Jeszcze w kwietniu urzędnicy przekonywali, że choć system nie sprawdził się w centrum miasta, to nie jest bezwartościowy. Podkreślali, że czujniki będą wykorzystywane na parkingach park&ride, gdzie precyzyjnie wyznaczone są miejsca postojowe. Tymczasem do dziś jednak czujniki nie zostały nawet zdemontowane z ulic. - Czujniki zostaną zdemontowane w momencie możliwości ich ponownego wykorzystania na jednym z planowanych parkingów stacjonarnych. Czujnik są odporne na działanie warunków atmosferycznych i mechanicznych, więc nie ma możliwości ich uszkodzenia. Po drugie, wyjęcie ich spowoduje uszkodzenie nawierzchni, więc chcemy ich demontaż powiązać z montażem w innym miejscu przy jednoczesnym zabezpieczeniu nawierzchni - argumentują urzędnicy.

Co więcej, również już kilka miesięcy temu w spółce MI przekonywali, że w niedalekiej przyszłości rozpoczną się testy innego systemu wskazującego wolne miejsca na ulicach - opartego nie na czujnikach, a na kamerach. Na takie rozwiązanie stawia Rzeszów.

- System oparty na kamerach wydaje się bardziej skuteczny w naszych warunkach klimatycznych, jak też inne argumenty eksploatacyjne wskazują, że będzie większe prawdopodobieństwo skuteczności - mówi Łukasz Wlaź.

„Zaczynamy testować rozwiązania do zaawansowanej analizy wideo na razie na naszym parkingu stacjonarnym, a jeżeli zakończą się sukcesem, przejdziemy do fazy testów na kilku wybranych ulicach w strefie” - czytamy w odpowiedziach ze spółki MI, które otrzymaliśmy kilka dni temu. Nie dostaliśmy jednak precyzyjnej odpowiedzi na dodatkowe pytania m.in. Na którym konkretnie parkingu są testowane? I ile potrwają testy?

Z kolei w odpowiedzi na pytanie „kiedy realnie system wskazywania miejsc parkingowych zacznie funkcjonować w Krakowie?” - czytamy, że termin wprowadzenia tego systemu zostanie określony... „po zakończeniu prac studyjnych”. A to oznacza, że kierowcy w Krakowie prawdopodobnie jeszcze przez wiele lat nie doczekają się innowacyjnego rozwiązania, które pomagałoby im szybko i sprawnie znaleźć miejsce do pozostawienia auta.

Zobacz też

Zobacz też

Zobacz też

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Motoryzacja

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

r
rb
30 października, 07:27, Huop:

ja uważam, że taki system to ciekawostka i owszem: wodotrysk. Ale jeżeli miałby kosztować kilkanaście baniek to ja wolę te pieniądze wydać na potrzebniejsze rzeczy , bo w tym mieście ogólnie leży infrastruktura..

To jeden z tych pomysłów słynnego prezesa miejskiej spółki parkingowej

Podobnie jak kolorowe ekraniki w parkomatach i funkcje pogody ,jakby to miało jakiekolwiek znaczenie dla systemu parkowania !!!!

Żeby zaistnieć w mediach ów prezes bardzo chętnie opowiadał o pierdołach ,ale nie wiedział ,że spółka inkasuje opłaty z 3000 sprzecznie z prawem wyznaczonych miejsc parkingowych ,z których nie powinno się pobierać opłat .

Zajmował się pierdołami i przez kilka lat pobierał pewnie niemałą pensję .

Dlaczego tacy ludzie ,którzy bezsensownie wydali publiczne pieniądze nie ponoszą odpowiedzialności karnej.

Nie mówie już o tym ,że dziennikarze ,którzy zamiast zgodnie z ustawa powinni dążyć do ustalenia prawdy rzeczywistej ,bezmyślnie i bazując tylko na jednym źródle informacji przkazują quazi reklamow informacje zamiast obnażyć oczywistą niekompetencję i niegospodarność .

To ciekawe ,bo przypominam sobie gdy strefę obsługiwała zewnętrzna spółka , no nstop dziennikarze ją "katowali" ,że za dużo bierze za obsługę strefy , bo prawdopodobnie nie dostawali żadnych wjazdówk i przywilejów.Odkąd urząd miejski przejął obsługę strefy jak ręką ucięło krytykę ,pomimo ,że wszystkie czynności zlecono prywatnym innym spółkom i nie wierzę ,żeby lepiej od poprzedniej spółki wykonywały swoje obowiązki (przebierańcy w krótkich spodenkach z plecakami z jedzeniem i piciem ) a póxniej po przejęciu przez miejską spółkę doszło do skandalu ,że z parkomatów pieniądze na lewo zgarniali pracownicy miejskiej spółki .

O tym dziennikarze napisali dopiero gdy .....prokuratura ujawniła toczące się postępowanie ,czyli po ponad roku .

Nie ma to jak sztama jednej włądzy z drugą .obie są zadowolone a interes obywateli ?

B
Buuuu

Trzeba wiedzieć o czym się piszę ,chyba że artykuł jest.....sponsorowany

Kraków nie ma się czego wstydzić bo jako w pierwszym mieście w Polsce , w 1988r. wprowadzono tu obszarowe pobieranie opłat w centrum (obecna nazwa strefa płatnego parkowania) a w Warszawie dopiero w 11 lat później .

Ponadto w 1993r. ówczesny dzierżawca miejskich parkingów wprowadził system informacji o zajętości parkingów w centrum. Tablice z informacją o parkingu zajętym lub wolnym i wskazaniem najbliższego z wolnymi miejscami były umieszczone m.in. przed mostem Dębnickim . Kierowcy jadący od strony ronda mateczny widzieli ,że są wolne miejsca na parkingu Pl.Szczepański lecz zanim tam dojechali miejsc wolnych już nie było . I w drugą stronę ,widząc ,że parking zajęty i tak jechali dalej , kalkulując ,że zanim dojadą jakieś miejsce się zwolni. Kierowca planujący parkować na Pl.Szczepańskim ,bo ma tam coś do załatwienia ,nie pojedzie parkować na ul.Lubicz!!!!Jak widać z powyższego stosowanie tego typu rozwiązań ,tym bardziej za grube miliony podatników,jest bezsensowne . Informacje na tablicy o ilości wolnych miejsc na danej ulicy nie ma sensu ,chyba że będzie podane ilu jest chętnych do parkowania tam w danej chwili ,co pozwoli ocenić kierowcy szanse na zaparkowanie w konkretnym miejscu.

Wydawanie kilkudziesięciu milionów na czujniki i nieprzydatne tablice ,w tym konkretnym celu , jest niegospodarnością ,skoro za te pieniądze można wybudować kilka parkingów naziemnych np. przesiadkowych.Taki system może być przydatny do tworzenia statystyki i monitorowania parametrów parkowania ,jeżeli jest to urzędnikom do czegokolwiek potrzebne .Urzędnicy nie powinni też ulegać ofertom firm oferujących tego rodzaju usługi ,tym bardzie gdy się nie znają na rzeczy ,lecz bazując na bardzo dużym doświadczeniu analizować faktyczne potrzeby .Podobnie słynny dyrektor zarządu dróg wydał miliony na nikomu nie przydatne ogromne tablice wyświetlające nic nie mówiące napisy np. www.zikit, czy jedź ostrożnie i temperaturą , skoro w każdym aucie jest obecnie termometr a ,że jechaćnależy ostrożnie wie każdy głupi .

System z 1993r. upadł podobnie jak ten z 2018r. Szkoda tylko,że przed wydaniem kilkuset tysięcy na realizację pomysłów firmy informatycznej , nikt się mnie nie zapytał o celowość wprowadzenia tego rodzaju rozwiązań bo nie doszłoby wówczas do bezmyślnego wydawania pieniędzy podatników .

I ja tam .........byłem, miód i wino piłem,

a com widział i słyszał, powyżej umieściłem.

G
Gość
30 października, 08:07, Gość:

"Kierowca będzie mógł sprawdzić na smartfonie". Szanowny autorze pomysłu (nie tego artykułu tylko tego pomysłu) - zgodnie z prawem kierowca nie może podczas jazdy korzystać ze smartfona.

Nie może trzymać go w ręcę. Dlatego ktoś wymyslił coś takiego jak uchwyty samochodowe.

G
Gość

niedasiowo, jak zwykle

G
Gość

Ale o co chodzi, najważniejsze, że koledzy z uczelni wzięli kasę za "eksperyment". Dobro mieszkańców nigdy nie było specjalnie ważne.

G
Gość
30 października, 08:07, Gość:

"Kierowca będzie mógł sprawdzić na smartfonie". Szanowny autorze pomysłu (nie tego artykułu tylko tego pomysłu) - zgodnie z prawem kierowca nie może podczas jazdy korzystać ze smartfona.

podczas jazdy nie, ale jak zjedzie na chodnik/ trawnik/ do zatoczki autobusowej itp. to już może.

G
Gość

"Kierowca będzie mógł sprawdzić na smartfonie". Szanowny autorze pomysłu (nie tego artykułu tylko tego pomysłu) - zgodnie z prawem kierowca nie może podczas jazdy korzystać ze smartfona.

Z
ZR

Chcę dojechać do punktu X w centrum miasta. Jadę ze wsi. Mijam Park

H
Huop

ja uważam, że taki system to ciekawostka i owszem: wodotrysk. Ale jeżeli miałby kosztować kilkanaście baniek to ja wolę te pieniądze wydać na potrzebniejsze rzeczy , bo w tym mieście ogólnie leży infrastruktura..

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska