Rower to potężna broń. Holendrzy uczyli polskich policjantów, jak zrobić z niego tarczę, a jak narzędzie ataku. Policjantom z patrolu rowerowego szkolenie to przydało się nieraz. Na przykład, kiedy bronili się przed psami. - Wjeżdżamy do ogródków działkowych, gdzie koczują bezdomni. Zaczynamy rozmawiać, a tu nagle zza węgła wyskakuje wielki rozjuszony kundel z wyszczerzonymi zębami. Przed ugryzieniem mógł nas ochronić tylko rower - wspomina mł. asp. Marek Madura i pokazuje, jak można się takim rowerem zasłonić. Wcale nie jest to łatwe, ale mam nadzieję, że na naszym wspólnym patrolu nie będę musiała tego próbować...
Bezpańska perła
Zaczynamy o godz. 12. Koniec służby - godz. 20. Na pierwszy ogień idą bulwary wiślane. W ciepłe dni, takie jak dziś, robi się tu prawdziwy wysyp amatorów piwa i bezdomnych. Spotykamy ich już po dziesięciu minutach. Dwaj ogorzali panowie przy ścieżce rowerowej siedzą z miną niewiniątek. Za nimi na trawie otwarte piwo "Perła", a na ławce - dwa zamknięte.
- Czyje to piwo na trawie? - pytamy.
- Nie wiemy. Ktoś zostawić musiał - uśmiechają się panowie. - Fajne rowery. Można podnieść? Ile ważą?
- Nie można.
- Aaa, rozumiemy. Narzędzie pracy - kiwają głowami.
Policjanci sprawdzają ich dowody. Przez mobilny terminal (niewielki aparat z przyciskami i wyświetlaczem) sprawdzają, czy któryś z panów nie jest poszukiwany przez policję, np. za niepłacenie alimentów, czy był karany etc. Nasi panowie ze spokojem wodza znoszą te manewry. - Ja dziś mam urlop, na ławeczce z kolegą siedzę. A pani też z policji? Psycholog? Ja to bym raczej psychiatry potrzebował w tym chorym kraju - wyznaje jeden z nich.
Mieli szczęście. Policjanci nie widzieli, jak piją piwo, więc chociaż było oczywiste, że to ich, dostali tylko pouczenie. - Nie chcemy udowadniać komuś na siłę, że coś pił lub nie. Gdy łapiemy na gorącym uczynku, jest mandat. Chociaż to też zależy - podkreśla Marek Madura. Od tego, czy ktoś podskakuje i dyskutuje, czy widać szansę poprawy. Jak również od tego, czy był karany za podobne wykroczenia. Wtedy mandat musi być.
Tak jak w przypadku pana Edwarda, budowlańca, który wybrał się na piwo z kolegą tuż przy bulwarze. Niedaleko Galerii Kazimierz jest zaułek i schody do Wisły, gdzie policjanci zaglądają za każdym razem. I za każdym razem ktoś siedzi i pije. Pana Edwarda widzimy, jak pociąga łyk z puszki. - Kurczę, co za zbieg okoliczności! Właśnie rozmawialiśmy o straży miejskiej - mówi na nasz widok.
- Jak to mówią, nie znacie dnia ani godziny - mówi asp. Madura. - Właśnie wyszliśmy się napić. W domu nie możemy, bo żona strasznie krzyczy - tłumaczy kolega pana Edwarda.
Policjanci sprawdzają jego dane i okazuje się, że był notowany za różne wykroczenia. Dostaje 100 zł mandatu. - Jestem inwalidą I grupy, panowie, bądźcie ludźmi - próbuje przekonywać. - Próbujemy, ale ma pan popsute statystyki. Skoro dotychczasowe pouczenia nie zdały egzaminu, bardzo nam przykro, ale musimy dać mandat - mówi Marek Madura.
- Jest pan typowym służbistą - mówi rozżalony inwalida.
Niestety, na nic się zdały jego żale. - Nie mieliśmy wyjścia. Ale i tak wszystko odbyło się dość sympatycznie. Zdarzają się ludzie, którzy kiedy dostają mandat, potrafią nas zwyzywać od najgorszych. Jeśli przesadzą, zatrzymujemy ich, a prokurator wytacza sprawę za znieważenie policjanta - mówi mł. asp. Marcin Sroga.
Na wypadek ataku są jednak przygotowani. Mają kajdanki, krótkofalówki, terminale i ostrą broń. Na razie jej nie użyli, choć pan Marcin w patrolu rowerowym jeździ 6 lat, a pan Marek - 10 lat.
Ale zdarzały się im bardzo dramatyczne sytuacje. Jak wtedy, gdy złapali mężczyznę, który pociął kobietę nożem. - Zaczynamy patrol, tuż koło Białego Domku, a tam biegnie i krzyczy kobieta, cała we krwi - wspomina Marek Madura. Opowiedziała nam później, że poznali się na portalu internetowym. Mężczyzna szybko okazał się chorobliwie zazdrosny. - Gdy chciała z nim zerwać, obciął jej włosy - opowiada Marek Madura. -Potem wziął nóż i pociął jej ręce.
- Ruszyliśmy za nim i złapaliśmy go po kilkuset metrach. Trafił do aresztu - dodaje policjant.
Koła warte swej ceny
Po ośmiu godzinach jazdy rower może dać się we znaki. Ale te policyjne są lekkie, solidne i zwrotne. Podobno warte swojej ceny (5 tys. zł) - przez 10 lat użytkowania nie zepsuły się ani razu. To ważne, tym bardziej że policja dysponuje tylko kilkoma.
Obaj policjanci przyznają, że lubią, gdy się coś dzieje.
- Czas szybciej wtedy mija. Chociaż z drugiej strony nie wypisujemy mandatów za nic - podkreślają.
Rzeczywiście. Podczas naszej służby wypisali tylko dwa. A spotkaliśmy jeszcze paru pijaków, w tym jednego koło dworca, który strasznie chciał upić choć łyk z puszki piwa. Żal mu było wylewać całe. Poza tym pouczyliśmy pokątnych handlarzy, którzy dostali pół godziny na zwinięcie interesu, i śpiącego na bulwarach bezdomnego. Akurat to nie jest zakazane, więc po grzecznej wymianie ukłonów i sprawdzeniu dowodu pożegnaliśmy się ze śpiochem.
Euro 2012 w Krakowie: zdjęcia, wideo, informacje! [SERWIS SPECJALNY]
Wybieramy Superkota! Zobacz fantastyczne zdjęcia kotów i oddaj głos na najpiękniejszego!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!