Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak polityka zmienia polską edukację

Przemysław Franczak
archiwum
Przyrzekam, dziś ani słowa, no prawie, o księdzu Longchamps de Beriere, i tak już wszyscy po nim jadą jak - excusez le mot - po łysej kobyle, a cóż to za frajda leźć w żądnym krwi tłumie. Mimo wszystko istnieje subtelna różnica między krytyką a pragnieniem upokorzenia i zgnojenia kogoś, nawet jeśli ten ktoś wygaduje głupstwa.

Z głupstwami zresztą najskuteczniej walczy się ich przemilczeniem, a nie nagłaśnianiem, ale to w czasach dyktatu medialnych cyrków wołanie na puszczy, więc nie wołam, tylko tak sobie piszę.

Ze spraw ciekawszych, to znów przyszła do mnie córka, ta która tydzień temu zadawała mi i sobie pytanie o sens życia i mówi: - Tato, już wiem o co chodzi. Życie ma mnóstwo sensu, bo jest fajne i ciekawe. Pomyślałem, że znów chcę mieć dziewięć lat. Wtedy wszystko jest takie proste.

A ona biedna, jeszcze nie wie, choć może to i lepiej, że przyszło jej urodzić się w chorym kraju, w którym słynna maksyma "nienawidzę twoich poglądów, ale oddam życie, abyś mógł je głosić", brzmi "nienawidzę twoich poglądów i oddam życie, bylebyś się zamknął". Tu już nawet na uniwersytety, które powinny być źródłem intelektualnego fermentu i nowej myśli, wchodzi polityka, no rzygać się chce po prostu. W Gdańsku odwołują debatę o związkach partnerskich, bo protestuje Młodzież Wszechpolska.

W Warszawie i Radomiu zdarzyły się wykłady przypominające kibolską ustawkę. Najzabawniejszy był Rafał Ziemkiewicz, nowoczesny endek, który uznał, że ten tłumek w kapturach i maskach krzyczący na korytarzach uczelni "pedały, pedały!" to mogła być lewacka prowokacja, a nie akcja polskich narodowców, bo gdzieżby polski narodowiec ubrał na siebie chustę z celtyckim krzyżem. Hm, jeśli się o czymś takim mówi i pisze, to jednak należałoby zejść do kolebki współczesnych narodowych ruchów w Polsce, czyli przyjść na stadion. Krzyże celtyckie wieszane są tam od wczesnych lat 90., taki był naonczas skinheadowski zwyczaj. Takich właśnie mamy w Polsce narodowców. Ciut niedouczonych.

Z drugiej strony atakuje Ruch Palikota, który żąda usunięcia Longchampsa de Beriere, kierownika katedry prawa rzymskiego, z UJ. Litości, co ma piernik do wiatraka? Czy politycy łaskawie mogliby przestać polską edukację deformować, a zacząć reformować? A najlepiej zostawić ją w spokoju. To taka moja obywatelska prośba.

Teraz czas na coś mniej przygnębiającego. Usłyszawszy bowiem nazwę "katedra prawa rzymskiego", uśmiechać się zacząłem jak głupi do sera, strasznie zabawna rzecz mi się przypomniała. Tak się bowiem składa, że miałem sposobność - krótko, bo krótko, ale jednak - na prawie na UJ studiować. Szefem od rzymskiego był wtedy prof. Litewski i jak wieść gminna niosła, ten najtrudniejszy na I roku egzamin łatwiej było zdać ustnie niż w obligatoryjnym trybie pisemnym.

Podtekstów żadnych nie było - po prostu profesor, legenda wydziału, w rozmowie w cztery oczy był bardziej wyrozumiały dla ludzkiej niewiedzy. O zgodę na ustny nie było jednak łatwo, prośbę trzeba było jakoś uzasadnić. Znajomy chirurg uznał, że odpowiednie będzie, pamiętam jak dziś, zapalenie pochewek ścięgnistych dłoni. Rzecz trudna do wykrycia, a wymagająca założenia szyny. A z gipsem na ręce, no przecież, pisać się nie da.

Dumny z siebie nie byłem, ale co zrobić, wszystko dla dobra nauki. I po wakacjach przydreptałem wyznaczonego dnia na wydział, na którym dziś oprócz prawa rzymskiego zajmują się też in vitro (pardon, nie mogłem sobie odmówić), licząc że załatwię sprawę raz-dwa. Wszedłem po schodach, ręka wisiała smętnie na temblaku, ale przed gabinetem profesora stanąłem jak wryty. Nie dało się przejść. Stało 40 osób i wszyscy z rękami w gipsie. Wszyscy! Złamań i zwichnięć kończyn górnych więcej niż na Kasprowym przez cały sezon zimowy. Na roku było nas ze 120. Tak w Polsce kariery zaczynają prawnicy.

Co wam będę mówił, okropnie głupio mi się zrobiło, najbardziej przed profesorem Litewskim, bo przecież musiał mieć z nas ubaw po pachy, kiedy wchodziły do niego kolejne zagipsowane ofiary losu. No i nie zdałem. Jednak nie z przekory. Po prostu zamiast się uczyć, chodziłem po lekarzach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska