Spis treści
Coraz częściej chcemy widzieć ekonomię jako obieg zamknięty, gdzie zużyte materiały i surowce wprowadzane są do kolejnego cyklu życia. Kultura dostępu zaczęła wypierać kulturę posiadania. I najlepiej, gdybyśmy jeszcze na zakupach oszczędzali. Jak to wygląda w praktyce?
Aplikacje pomagają oszczędzać na jedzeniu i nie marnować żywności
Zacznijmy od najczęściej robionych zakupów, tym niezbędnych, czyli żywności. Świadomość obiegu produktów i skali zanieczyszczenia świata sprawiły, że uważniej przyglądamy się nie tylko szafie. Według ONZ na świecie, co roku marnowanych jest 1 mld 300 mln ton żywności nadającej się do spożycia, czyli 1/3 już wyprodukowanej.
Najnowszy raport, który w 2023 r. opublikowała Federacja Polskich Banków Żywności, pokazuje, że rocznie marnowanych jest w naszym kraju aż 4,8 mln ton żywności. Duży w tym udział gospodarstw domowych.
Są aplikacje, które pomagają z jednej strony ratować żywność, która danego dnia nie sprzedała się, kończy się termin ważności, jednak wciąż jest dobra, a z drugiej — zaoszczędzić. To. m.in. Too Good To Go albo Foodsi. Wystarczy taką paczkę pieczywa, dań obiadowych, ciast, deserów czy wędlin albo warzyw zarezerwować i odebrać w wyznaczonych godzinach. Płacimy 1/2 lub 1/3 ceny! Uwaga, uzależnia.
Na liście firm, które włączyły się do akcji Too Good To Go albo Foodsi są m.in.
- supermarkety,
- sklepy osiedlowe,
- piekarnie,
- cukiernie,
- pizzerie,
- restauracje
- kawiarnie
- pączkarnie
- bary i firmy cateringowe
- stacje benzynowe ze swoimi sklepami.

Twórcy aplikacji przeciwdziałającej marnowaniu żywności Too Good to Go podają, że w ciągu działalności od 2019 roku udało się uratować za pośrednictwem technologii i zaangażowania użytkowników ponad 10 milionów posiłków. Z kolei Foodsi wspomina, że jest pierwszą polską platformą, która pomaga w walce z marnowaniem jedzenia (i nie tylko). Na jej koncie są ponad 2 mln uratowanych paczek.
Vinted i inne lumpeksy online nauczyły nas zarabiać na własnej szafie
Kiedy w kraju zaczęła się pandemia, szukaliśmy zajęć, które nie wymagały wychodzenia z domu. Jednym z nich były porządki, dawno planowane, zostawiane na wieczne później. Doczekały się. I tak znalazły się ubrania, które pasowały kilka kilogramów temu, zakupy nietrafione i zapomniane. Wiele w stanie znakomitym, niekiedy z metkami. Okazało się, że można na tym zarobić.
Dla Vinted i innych sklepów internetowych to był dobry moment, a wiele z nas tak polubiło zakupy przez internet, że do sklepów stacjonarnych jeśli wraca, to okazjonalnie. „Nie nosisz? Więc sprzedaj!”, słyszymy w reklamach aplikacji. Internetowy second-hand zrewolucjonizował myślenie o odzieżowych zakupach. Są tam też kategorie Zwierzęta, Dom, Rozrywka.

Wystarczy zrobić zdjęcie np. swetra, opis, wskazać rozmiar, cenę i gotowe. Gdy zgłasza się klientka, system generuje etykietę wysyłkową. Pakujemy, nadajemy paczkę i kiedy kupująca obierze, pieniądze trafiają na konto w aplikacji. Można je wykorzystać na zakupy albo przelać do swojego banku. Sprzedający nie ponosi opłat.
Zaczęło się w 2008 roku. Milda, jedna z założycielek Vinted chciała zmienić mieszkanie i okazało się, ze wiele ubrań utrudnia przeprowadzkę. Pomoc zaoferował Justas i zbudował stronę, dzięki której mogła rozdać swoje ubrania znajomym. Potem pomysłem zainteresowały się media. Duet przyjaciół stworzył Vinted, w którym dziś pracuje około 1000 osób, działa na 15 rynkach, skupiając ok. 50 mln użytkowników.
Ubrania z drugiej ręki, które znajdziemy w internetowych lumpeksach to często nowe ubrania z metkami. Są tu marki popularne jak Reserved, Zara czy 4f oraz te droższe jak Asos, Tommy Hilfiger czy znanych domów mody np. Dolce&Gabbana. Second-handów online jest więcej, np.:
- inspired.sklep.pl,
- decobazaar.com,
- tekstylowo.pl
Część z nich łączy lumpeks z outletem, a nawet własną przeróbką ubrań. Końcówki kolekcji w znacznie niższych cenach niż te pierwotne na metce oferuje też Zalando Lounge. Ogłoszenia z ubraniami z drugiej ręki licznie pojawiają się na olx czy allegro. Zdecydowanie jest w czym wybierać.
Outlet z ubraniami, meblami, dywanami, a nawet płytkami do łazienki
Każda kolekcja ubrań, wzór glazury czy model telewizora kiedyś ustępuje nowszym. Nie wszystko jednak sprzeda się w sklepie. Wiele z tych rzeczy dostaję jeszcze szansę na sprzedaż w niższej cenie w outlecie. Są sklepy danej marki i takie proponujące miszmasz.
Swoje outlety mają dyskonty, markowe buty, sprzęt rtv agd, księgarnie. Ceny są znacznie niższe od tych pierwotnych, a rzeczy nowe, choć niekiedy przykurzone, zarysowane czy z uszkodzonym opakowaniem. Dywan, lampa, biurko, zabawki? Poszukaj tylko odpowiedniego outletu.

Paleta zwracanej elektroniki sposobem zarabiania
Mało tego. Na produktach, które komuś się nie spodobały i je oddał — można zarobić. Robią tak ci, którzy kupują całe palety na przykład elektroniki, pochodzącej ze zwrotów np. Amazona. W sieci znajdziemy liczne filmiki, w których zazwyczaj młodzi ludzie chwalą się zdobyczami, choćby laptopami kupionymi za ułamek ceny, która w sklepie wynosi kilka tysięcy złotych.
