Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Kowalski: Rzemieślnikiem może dziś zostać każdy i to jest zasadniczy błąd

Katarzyna Wójcik
Andrzej Banaś
O kondycji polskiego rzemiosła i szkolnictwa branżowego rozmawiamy z JANUSZEM KOWALSKIM, prezesem Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości w Krakowie, zastępcą prezesa Związku Rzemiosła Polskiego oraz patronem honorowym akcji Mistrzowie Handlu 2019.

Co trzeba zrobić, żeby zostać rzemieślnikiem?

Mamy do czynienia z tzw. chichotem historii. Dzisiaj, żeby zostać rzemieślnikiem, nie trzeba właściwie nic robić. Wystarczy samo poczucie, że ktoś umie wykonywać jakąś pracę, na przykład naprawiać zegarki. Wtedy można zgłosić chęć prowadzenia działalności usługowo-handlowej w dziedzinie zegarmistrzostwa odpowiedniemu organowi, zarejestrować ją, wystąpić o REGON, NIP i otworzyć biznes. Nie trzeba posiadać żadnych kwalifikacji, bo nikt tego nie wymaga. Taką sytuację zapoczątkowała ustawa z 1989 roku, która wprowadzała duże ułatwienia w prowadzeniu działalności handlowej. Później (w 2013 r. - przyp. red.) nastąpiła deregulacja rynku, której dokonał ówczesny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Polegała ona na zniesieniu wymogu kwalifikacji, czyli w praktyce każdy może prowadzić taką działalność jaką chce. Wtedy modne było także takie hasło, że niewidzialna ręka rynku wyrówna handel i wyeliminuje tych złych. Kiedy był obowiązek posiadania kwalifikacji i przynależności do organizacji gospodarczych, klient, który czuł się oszukany lub źle obsłużony, mógł wnieść do tych organów zażalenie czy skargę. Dana organizacja musiała to szybko rozpatrzyć. W tej chwili jest tak, że w związku z dowolnością przynależności, niezadowoleni konsumenci nie mają instytucji, do której mogą się odwołać. Zostaje tylko sąd cywilny i czekanie nawet 3, 5 czy 10 lat na rozstrzygnięcie sprawy. Taka sytuacja powoduje, że rynek usług w Polsce bardzo szybko się kurczy. Proszę dziś znaleźć szklarza, szewca, ślusarza czy krawca. Właściwie nie ma tych usług, a jak są, to prowadzą je starsi ludzie. Średnia rzemiosła w Polsce wynosi więcej niż 50 lat. Dodatkowo jest już bardzo mało osób, które chcą uczyć zawodu. Dziś rzemieślnik za trzyletnie szkolenie dostaje 8 tysięcy złotych. W przyszłości planowane jest zwiększenie tej kwoty do 10 tysięcy. Dodatkowo mistrz fachu jest obłożony tzw. papierkologią. Nie jest to klimat do stworzenia podstaw kształcenia młodych ludzi w poszczególnych zawodach. Ministerstwo edukacji powinno rozmawiać z szefami rzemiosła o tym, jak oni widzą szkolnictwo zawodowe i wtedy wprowadzać zmiany, a nie narzucać swoją wizę kształcenia, do której musimy się dopasować.

Od 2018 roku prowadzą Państwo Zespół Szkół Rzemiosła i Przedsiębiorczości, w którym młodzi ludzie mogą pod okiem doświadczonych rzemieślników uczyć się zawodów. Jak Pan ocenia ostatni rok szkolny tej placówki?

W 2018 zaczynaliśmy z 12 uczniami, w tej chwili mamy ich prawie 500. Edukujemy w 31 zawodach, m.in. takich jak ślusarz, elektryk czy cukiernik. Kraków jest jedynym polskim miastem, w którym obecnie szkolimy 40 zdunów. Uczniowie często przychodzą do nas i pytają o oferty edukacyjne w różnych nowych zawodach. To dla nas duże wyzwanie, bo musimy wyszukać firmy, które nie tylko działają w danej branży, ale także dają gwarancję, że wyedukują młodego człowieka i mają odpowiednie warunki socjalne. Jednym z nowych zawodów, ostatnio bardzo popularnym, jest mistrz naprawy motocykli, czyli odrębny dział motoryzacji. Ale w społeczeństwie nadal panuje przeświadczenie, że człowiek jest wartościowy włącznie wtedy, kiedy skończy liceum i rozpocznie studia. Stąd też słynne hasła, że jak nie będziesz się uczył, to zostaniesz szewcem, krawcem albo piekarzem. A to nic gorszego! Można być przecież znakomitym szewcem czy doskonałą krawcową. Można też dużo się uczyć i być nikim. Nie zawsze wyższe wykształcenie jest tym samym co inteligencja. Dopóki nie podniesie się u nas etosu pracy, nic się nie zmieni. Teraz każdy szuka pieniędzy, a nie interesującego, potrzebnego zawodu. Rzetelna znajomość fachu i chęć nauki jest podstawą rozwoju społeczeństwa. Przecież w wysoko rozwiniętych krajach na świecie usługi sięgają 60-70 proc. całego sektora gospodarki. Nie wszystko zdołają wyprodukować fabryki. Przykładowo mogą one wytworzyć 50 tys. sukienek, ale jeśli znajdzie się choć jedna kobieta, która będzie chciała mieć niespotykany strój, to pójdzie do krawcowej. I to będzie droga usługa, ale ostatecznie powstanie ubranie indywidualne, skrojone dla konkretnej osoby. Tak samo jest z szewcem. Łatwo i szybko zamawia się buty z Chin za 30 zł, ale już nie zwraca się uwagi na stosowane do ich produkcji toksyczne kleje czy niewłaściwie wyprofilowanie, które może negatywnie wpłynąć na zdrowie naszych stóp. Podkreślam, na razie nie zwraca się na to uwagi... Jeszcze... Dobry but, zrobiony przez szewca musi kosztować więcej. Dzięki temu mamy pewność, że został wykonany z dobrych materiałów i posłuży nam na lata.

Jak Pana zdaniem powinno wyglądać szkolenie zawodów w Polsce?

W tej chwili wszystkie przepisy, ustawy czy rozporządzenia są trochę przerostem formy nad treścią. Mamy tyle zapisów i utrudnień, że przeciętny rzemieślnik woli zrezygnować z kształcenia uczniów, niż mieć bardzo dużo problemów i zobowiązań. Spełniając te wszystkie wymagania dostaje bardzo marne, wręcz śmieszne pieniądze, czyli 8 tys. zł za trzy lata nauki. Jakie jest na to lekarstwo? Ministerstwo powinno słuchać przedstawicieli Związku Rzemiosła Polskiego i wprowadzić normalne, proste przepisy, takie jakie obowiązywały dawniej. Można je zmodyfikować, wprowadzić nowe zawody, których wcześniej nie było, np. takie jak elektronik. I nie zapominajmy, że to wszystko powinno służyć ludziom. Rzemiosło ma takie same problemy jak nauczyciele. Natomiast każdy minister uważa, że wszystko wie najlepiej. Mało tego, nawet jeśli szef danego resortu się do czegoś przekona i realizuje pewne postulaty, to następna osoba, która przychodzi na jego miejsce, w ogóle nie patrzy na wcześniejsze osiągnięcia. Chce tworzyć wszystko od początku, przez co mamy dziesiątki przepisów i rozporządzeń wykluczających się nawzajem. Nikt nie chce powiedzieć „zróbmy porządek”, a żeby go zrobić trzeba rozmawiać z ludźmi, którzy się na tym znają.

WIDEO: Trzy Szybkie. Janusz Makuch mówi o specyfice Festiwalu Kultury Żydowskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska