- Młodzi skoczkowie spod Giewontu muszą jeździć na treningu do Szczyrku, a powinni spokojnie trenować w Zakopanem - mówi Jacek Bartlewicz, dyrektor Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem.
Teraz pieniądze na remont czekają w Ministerstwie Sportu, a na dodatek COS-owi udało się porozumieć z Tatrzańskim Parkiem Narodowym. Dziś Bartlewicz ma zgodę na wejście w teren parku (gdzie przedłużony będzie rozbieg), a także kasę na budowę, która czeka na specjalnym koncie.
- Co z tego. Nie możemy rozpocząć budowy czy robić projektów, dopóki nie zostaną załatwione formalności związane z własnością działek w okolicy i nie będzie wydana decyzja środowiskowa - mówi Jacek Bartlewicz.
Okazuje się, że w miejscu gdzie ma być budowana skocznia, leżą także dwie działki należące do prywatnych osób. Właścicieli jednak nie można odnaleźć, bo w księdze wieczystej nie ma ich adresów. Zdaniem COS, za kadencji poprzedniego burmistrza Janusza Majchra miasto dopiero w końcówce kadencji starało się wyprostować tę sprawę.
- Teraz sprawy ruszyły - ciągnie dyrektor COS. Do działek ma zostać ustanowiony kurator sądowy, który zadysponuje nimi w zastępstwie właścicieli. To oznacza zwłokę w terminie remontu. Co więcej, dopiero gdy miasto upora się z tym problemem, wystąpi do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska z wnioskiem o wydanie opinii na temat tego, jakie skutki może remont wywołać w środowisku naturalnym. RDOŚ takie pismo stworzy za rok. Najwcześniej w połowie 2016 roku uda się ruszyć z pracami.