https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Joanna Kluzik-Rostkowska: rozumiem rozżalenie matek I kwartału. Niestety, nie było alternatywy

Magdalena Stokłosa
- Bez względu na datę, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie w tym granicznym okresie i będzie miał pecha nie załapać się na przywilej. Tak jak znajdzie się pierwsza szczęśliwa mama, która będzie się cieszyć z wydłużonego urlopu. I nie ma znaczenia, czy będzie to początek, czy drugi kwartał roku. Ja oczywiście bardzo chciałabym, żeby się okazało, iż w sensie legislacyjnym jest to projekt tak łatwy, że prace nad nim zakończą się znacznie wcześniej - powiedziała Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanką PO, członek Komisji Polityki Społecznej w rozmowie z "Gazetą Krakowską.

Skąd wziął się tak niesprawiedliwy, zdaniem wielu, termin ustalania, komu należy się dłuższy urlop macierzyński?
Pomysł o wydłużeniu urlopu macierzyńskiego pojawił się w październiku 2012 roku. Wówczas również pojawiło się pytanie, jaki czas jest potrzebny, by projekt ustawy przygotować, przeprowadzić go przez Sejm i by w końcu został przyjęty. Ustalono, że bezpiecznym terminem jest pierwszy września. Później pojawiły się głosy, że takim przywilejem można by objąć więcej mam.

I stąd marzec?
Uznano, że gdyby cofnąć się maksymalnie, dostęp do dłuższego urlopu będą miały te matki, które z pierwszym września będą nadal na macierzyńskim. Czyli te, które urodziły po osiemnastym marca. Gdybyśmy mieli ustalać datę najsprawiedliwszą, byłby to początek roku 2014. Ale wtedy nie skorzystałyby matki również drugiego, trzeciego, czy czwartego kwartału bieżącego roku.

Matki I kwartału zauważają jednak, że na przykład obowiązek szkolny obowiązuje dzieci z początkiem roku, bez podziału na kwartały.
Kiedy ten pomysł się pojawił, nikt nie mówił, że ustawa wejdzie w życie z początkiem 2013 roku. Ja z ludzkiego, matczynego punktu widzenia rozumiem te argumenty. Ale aby uczynić zadość postulatom matek pierwszego kwartału, od momentu pomysłu ustawy do podpisu prezydenta musiałyby minąć dwa miesiące. Nie da się prac nad takim projektem zamknąć w tym czasie. To nie jest kwestia dobrej czy złej woli. My to wszystko rozumiemy. Ze strony rządu nie ma tutaj złośliwości. Jednak realną alternatywą dla pierwszego września był początek 2014 roku.

Czyli 18 marca i koniec?
Bez względu na datę, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie w tym granicznym okresie i będzie miał pecha nie załapać się na przywilej. Tak jak znajdzie się pierwsza szczęśliwa mama, która będzie się cieszyć z wydłużonego urlopu. I nie ma znaczenia, czy będzie to początek, czy drugi kwartał roku. Ja oczywiście bardzo chciałabym, żeby się okazało, iż w sensie legislacyjnym jest to projekt tak łatwy, że prace nad nim zakończą się znacznie wcześniej.

A więc data nie jest przesądzona. Matki mogą mieć nadzieję?
Bardzo chciałabym, aby okazało się, że prace potoczą się szybciej i nie trzeba będzie powoływać podkomisji. Rozmawiałam w tej sprawie z ministrem pracy i polityki społecznej, rozmawiałam z ministrem finansów. Ale nie można obiecywać gruszek na wierzbie, bo byłoby nieodpowiedzialne robić nadzieję. To nie zależy od tego, czy parlamentarzystom będzie chciało się pracować szybciej. Po prostu są różne ustawy i różny czas jest na nie potrzebny. Tworzy się je przecież na całe lata, a nie tylko dla matek pierwszego kwartału 2013 roku.

A kwestia finansowa? Podobno to koszt 220-270 milionów złotych.
To druga sprawa. Na razie pieniądze w budżecie nie są zabezpieczone na ten cel. Bo założenie było inne. Gdyby okazało się jednak, że prace w parlamencie są bardzo szybkie, konieczne byłoby zrewidowanie założeń finansowych. Bo nie jest powiedziane, że środki znalazłyby się. Ale kwestia finansowa nie jest najważniejsza. Bo gdyby tylko o to chodziło, nie cofalibyśmy się aż do marca. Dłuższy urlop obowiązywałby na przykład od czwartego kwartału. Byłoby to znacznie tańsze. Z całym szacunkiem dla wszystkich mam pierwszego kwartału 2013, jest za wcześnie, by składać konkretne deklaracje i obiecywać cokolwiek. Pewne jest jedynie to, że ustawa nie wejdzie w życie później, niż zakładano.

Matki pierwszego kwartału podnoszą argument, że przez zamieszanie z urlopami wiele z nich nie zdecyduje się na kolejne dziecko. Mają prawo czuć się skrzywdzone?
Mogą być zawiedzione, ale na pewno nie mogą czuć się oszukane. Bo kiedy decydowały się na to, że urodzą dziecko, nikt o rocznym urlopie macierzyńskim jeszcze nie wspominał. Pomysł pojawił się, jak już wspominałam, w październiku. Ja oczywiście, z matczynego punktu widzenia rozumiem ich rozżalenie.

A ci, dla których motywacją był dłuższy urlop, zdołają się na niego "załapać".
Dokładnie tak. Wszyscy rodzice, dla których argumentem był roczny urlop, będą mogli z niego skorzystać.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska