"Każdego roku tego dnia wspominamy życie wszystkich tych, którzy zginęli w ludobójstwie Ormian za czasów Imperium Osmańskiego i ponownie zobowiązujemy się, by taka zbrodnia nie zdarzyła się nigdy więcej" - napisano w oświadczeniu opublikowanym przez Biały Dom.
- Politycznie, zwłaszcza dla stosunków amerykańsko-tureckich, jest to duże wydarzenie. Joe Biden jest pierwszym prezydentem od czasów Ronalda Reagana, który posłużył się słowem "ludobójstwo", określając doświadczenia Ormian z czasów I wojny światowej. W zasadzie chyba każdy prezydent obiecywał, że to zrobi, ale powstrzymywał się, wiedząc, że będzie to duży cios dla stosunków USA i Turcji - ocenia w rozmowie z Onetem Karol Wasilewski, analityk ds. Turcji z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
- Spodziewam się przede wszystkim deklaracji tureckich polityków kierowanych do swoich obywateli, podkreślenia tego, że to, co powiedział Joe Biden, jest przede wszystkim aktem politycznym, niemającym wagi prawnej. Oczywiście Turcy będą też mówić, że jest to sprzeczne z historią. Natomiast patrząc na reakcje amerykańskich ekspertów, to panuje przekonanie, że to nie jest duży problem, a nawet jeśli, to Turcy na tym etapie nie mogą sobie pozwolić na objęcie zbyt ostrego kursu wobec USA, bo mogłoby to pogrążyć turecką gospodarkę - wyjaśnia Wasilewski.
Źródło: Onet.pl
