WIDEO: Krótki wywiad
Do ataku nożownika doszło w nocy z soboty na niedziele na parkingu przed Galerią Jordanowską. Tam 48-letni Józef L., mieszkaniec powiatu suskiego ranił nożem trzech mężczyzn w wieku od 20 do 24 lat. Wszyscy oni z ranami ciętymi trafili do szpitala.
Jeden z poszkodowanych szybko opuścił szpital. Drugi z niezagrażającymi życiu ranami trafił na oddział ortopedii. Najgorzej sytuacja miała się z trzecim poszkodowanym. Długo walczył on o życie na oddziale intensywnej terapii. Dziś wydaje się, że najgorsze już za nim. Mateusz J. miał m.in. przebite nożem płuco i wątrobę. W środę lekarze wybudzili go jednak ze śpiączki farmakologicznej. Jego stan dalej jest bardzo ciężki, ale ulega delikatnej poprawie.
Zaraz po tragedii napastnik został aresztowany. W poniedziałek Prokuratura Rejonowa w Suchej Beskidzkiej postawiła mu zarzut potrójnego usiłowania zabójstwa. Wg. obecnych zapisów w kodeksie karnym grozi mu za to nawet dożywotnie więzienie.
- Józef L. przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Nie chcę zdradzać na tym etapie ich treści - mówi Stanisława Stanek, szefowa suskiej prokuratury. - To mogłoby zaszkodzić śledztwu.
Nieoficjalnie wiadomo jednak całkiem sporo na temat całego zdarzenia. Otóż okazuje się, ze w sobotę wieczorem trójka młodych ludzi urządziła sobie spotkanie na parkingu galerii Jordanowskiej należącej do Józefa L. Mieli tam ponoć tez ścigać się samochodami. Gdy zauważył to mieszkający w pobliżu właściciel, przyszedł ich uspokoić. Sam jednak był już mocno wzburzony a na dodatek pod wpływem alkoholu (miał ponad 1,3 promila alkoholu we krwi). Pomiędzy czwórką mężczyzn wywiązała się awantura, w trakcie której 48-letni biznesmen sięgnął po nóż.
Teraz okazuje się, że może on wyjść za kaucją. Sąd rejonowy w Suchej Beskidzkiej uznał, że będzie on mógł opuścić areszt po wpłacie 200 tysięcy złotych poręczenia majątkowego.
- To śmieszna decyzja sądu, bo wypuszcza się na wolność niedoszłego mordercę, a na dodatek człowieka bardzo majętnego i wpływowego - mówią mieszkańcy Jordanowa. - Przecież on może "kupić" pół miasta. Ma własną galerię handlową, stację paliw i wielką karczmę.
Jak na razie Józef L. cały czas przebywa jednak w areszcie. Decyzję sądu o ustanowieniu kaucji zaskarżyła prokuratura. Dopóty jej wniosek nie zostanie rozpatrzony, biznesmen będzie przebywał w odosobnieniu.
