Jak podaje Onet.pl, Kamil Durczok nie trafi do aresztu, jednak będzie musiał zapłacić 200 tys. zł poręczenia, nie może również opuszczać kraju. Dodatkowo zastosowano środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji oraz zakaz zbliżania i kontaktowania się ze świadkami.
O to, aby Durczok trafił do aresztu na trzy miesiące walczyła Prokuratura. Sąd Rejonowy Katowice-Wschód nie uwzględnił tego wniosku. Jak przytacza Onet, Sąd wskazał m.in., że aresztowanie jest konieczne. Dodatkowo, w ocenie sądu Durczok nie ma możliwości wpływania na przebieg postępowania. Przypomniał też, że nie stwierdzono, by dziennikarz próbował torpedować śledztwo i by miał ku temu jakiekolwiek możliwości.
Dziennikarz został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze na początku grudnia. Katowicka prokuratura przedstawiła mu zarzuty podrobienia weksla w celu uzyskanie kredytu na prawie 2,9 mln zł na zakup domu w Szczyrku. Od momentu zatrzymania Durczok nie komentował sprawy, aż do tego tygodnia, kiedy za swoim Facebooku zamieścił oświadczenie.
Poniżej znajduje się jego fragment.
Chciałbym napisać, co o tym wszystkim myślę i jaka jest prawda. Chciałbym, ale nie mogę. To, co wiem, z czym mogłem się zapoznać po zatrzymaniu przez CBŚP i przesłuchaniach w Prokuraturze, objęte jest tajemnicą śledztwa. [...] Zapewniam jednak, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż jej medialny przekaz. Przede wszystkim pokazuje, jak bardzo zawieść może bank, instytucja, w której pokłada się zaufanie, jak zawodzą procedury oraz ludzie, którzy w nim pracują. Wierzę, że na całą prawdę przyjdzie w końcu czas. Podobnie jak na pociągnięcie do odpowiedzialności banku i pracujących w nim ludzi, którzy powinny wiedzieć, do czego doprowadziła ich chciwość, zachłanność i nieetyczne działania.
Źródło: Onet.pl
