Mistrzostwa Świata w piłce nożnej rozpoczynają się już 14 czerwca w Rosji. Ale nie wszyscy są z tego powodu szczęśliwi. W Jastrzębiu-Zdroju, rodzinnym mieście sportowca, mieszkańcy martwią się o los Kamila Glika, podstawowego gracza polskiej reprezentacji, który na krótko przed wyjazdem uszkodził bark i wylądował w szpitalu.
- Razem z drugim synem i całą naszą rodziną trzymamy za niego kciuki - mówi nam Grażyna Glik, mama Kamila. - Jeśli mu doradzam, to z troski i matczynego serca, ale myślę, że oboje z Martą (żoną Kamila - red.) doskonale wiedzą, co robić - podkreśla.
Pani Grażyna nadal mieszka w rodzinnym mieście Kamila, na osiedlu Przyjaźń w Jastrzębiu-Zdroju, tuż obok boiska, do którego budowy Glik dorzucił 150 tys. złotych (oficjalnie otwarcie miało miejsce w zeszłym roku - red.). Mama ulubionego piłkarza jastrzębian zdradza nam, że Kamil nie czuje się najlepiej.
- Czy czuje się lepiej? Myślę, że zapewne gorzej, bo nie wie jeszcze, co go czeka, a udział w Mistrzostwach Świata to marzenie każdego piłkarza, tym bardziej tak ambitnego jak Kamil - mówi Grażyna Glik.
Rodzina nie traci nadziei, że Kamil jednak wystąpi na mistrzostwach. - Nadzieję mamy wszyscy od pierwszych minut, gdy podano informacje o tym nieszczęśliwym zdarzeniu. Ale realnie na to patrząc wiemy, że jest to prawie niemożliwe, aby wyleczyć taki uraz w kilka krótkich tygodni - mówi pani Grażyna.
Jutro, 7 czerwca, ma oficjalnie zapaść decyzja dotycząca tego, czy Kamil Glik wystąpi z reprezentacją na MŚ w Rosji.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
PROGRAM TYDZIEŃ: Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego