To dla większości ekip była ostatnia próba przed mistrzostwami świata w Predazzo (pierwszy konkurs za 10 dni), bowiem niewielu zawodników z czołówki wybiera się na sobotnio-niedzielne loty na "mamucie" do Oberstdorfu. W Niemczech nie wystartuje także nasza pierwsza reprezentacja (pojadą tam juniorzy, m.in. Klimek Murańka), która wkrótce zaczyna ostatnie przed MŚ zgrupowanie w Szczyrku.
Po treningach i kwalifikacji w Klingenthal byliśmy pełni obaw, bo Polacy, poza Dawidem Kubackim, prezentowali się przeciętnie, a nawet słabo. Narzekał przede wszystkim Maciej Kot, który stwierdził wręcz, że skacze ostatnio beznadziejnie, katastrofalnie. - Muszę coś z tym zrobić - mówił. I w konkursie Kot skakał już dobrze, dwie niezłe próby na 129 i 124 m dały mu 13. lokatę.
Polacy dobrze prezentowali się wczoraj jako ekipa. Najlepszy wynik z tegorocznego sezonu powtórzył Piotr Żyła, który był szósty. - Fajnie mi się leciało, zwłaszcza w pierwszej próbie. To dobry sygnał przed mistrzostwami świata - mówił po konkursie polski skoczek.
Środowy konkurs był w dużym stopniu loterią. Coś na ten temat może powiedzieć Krzysztof Miętus, w pierwszej serii mocno powiało mu pod narty i skoczek AZS Zakopane pofrunął aż na 145 m, to tylko 1,5 m bliżej od rekordu skoczni Niemca Michaela Uhrmanna. W drugiej próbie, kiedy trzeba było skakać z wiatrem w plecy, Miętus skoczył aż o 23,5 m bliżej. Ale i tak był zadowolony, bo zajął 11. miejsce, to jego najlepszy wynik w historii startów pucharowych.
Nasz skoczek numer 1 Kamil Stoch jako jeden z nielicznych trafił w pierwszej serii na złe warunki, skok 125,5 m dawał mu dopiero 18. lokatę. W drugiej próbie poprawił się skacząc 131 m i w pierwszej chwili wydawało się, że będzie 9. Ale po chwili okazało się, że Stoch za nieprzepisowy kombinezon został zdyskwalifikowany. Nie zaliczono mu drugiej próby i przesunięto go na 30. lokatę. Słabiej skoczył tylko Kubacki, który nie powtórzył dobrego skoku z kwalifikacji i był 31.
Schlierenzauer nie odniósł swojego 49. zwycięstwa w PŚ. Znalazł wczoraj pogromcę, okazał się nim 19-letni Jaka Hvala, który prowadził już po pierwszej serii (142,5 m). Austriaka wyprzedził również Takeuchi.
Gwałtownie zmieniające się warunki sprawiły, że kilku czołowych skoczków świata zawaliło swoje skoki i nie weszło do finałowej serii. Dotknęło to Niemca Richarda Freitaga, który skakał na treningach i w kwalifikacji ponad 140 m, a wczoraj zaliczył 119,5 m. Przepadli też Norweg Tom Hilde, Austriacy Andreas Kofler, Martin Koch.
Wyniki
Klingenthal (HS-140): 1. Hvala (Słowenia) 259,5 pkt (142,5 i 133 m); 2. Takeuchi (Japonia) 254,6 (1334,5 i 130,5), 3. Schlierenzauer (Austria) 253,1 (136 i 132); 4. Ammann (Szwajcaria) 250,1 (137,5 i 126,5); 5. Jacobsen (Norwegia) 249,6 (136,5 i 129,5); 6. Żyła 249,3 (135 i 128,5); 11. K. Miętus 232,1 (145 i 121,5); 13. M. Kot 231,5 (129 i 124); 30. Stoch 116,4 (125,5 i dyskwalifikacja); 31. Kubacki 104,6 (121,5).
Klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 1. Schlierenzauer 1260; 2. Bardal 766; 3. Jacobsen 687; 4. Freund 669; 5. Stoch 602; 17. M. Kot 344; 26. Żyła 213; 36. Kubacki 100; 38. K. Miętus 91.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+