Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karol Basz. Uważnie słuchał rad Kubicy. Dzisiaj wiele znaczy w kartingu [ZDJĘCIA]

Tomasz Bochenek
Karol Basz.
Karol Basz. fot. Anna Kaczmarz
W Polsce wielu ludziom gokarty kojarzą się z jazdą na parkingu pod hipermarketem. - Za mną udany rok. Pucharu Świata nie zdobył wcześniej żaden Polak, nawet Robert Kubica - mówi Karol Basz.

- Marzenia o Formule 1 miałem w 2009 roku, kiedy jeździłem w zespole Roberta Kubicy. Zrobiłem licencję w Formule BMW, odbyłem testy w bolidzie w niemieckim zespole Muecke. Na więcej zabrakło funduszy - opowiada Karol Basz, 22-latek z Krakowa. Jeden z najlepszych kierowców kartingowych na świecie.

Zaczynał na "Motodromie", w dawnej zajezdni tramwajowej przy ul. św. Wawrzyńca. Tamten tor wcześniej był wyścigowym przedszkolem dla kierowcy, którego nazwisko już tu padło. I to Robert Kubica zajął się ośmioletnim Baszem.

- Jeździliśmy, udzielił mi wielu wskazówek. Ale gdy zaczął ścigać się w Formule Renault, to się skończyło. Gdy później ja zacząłem jeździć na otwartych torach, brakowało mi kogoś, od kogo mógłbym się uczyć. Do wszystkiego musiałem dochodzić sam.

Pierwszy raz mistrzem Polski został w 2004 roku, jako trzynastolatek. Po przesiadce do szybszego karta zdobył tytuły w dwóch kolejnych latach. I poznał gorszą stronę motorsportu. - Rywal wjechał mi na rękę i złamał ją. Wyeliminowało mnie to z jednych zawodów, ale z ręką w gipsie jeździłem w hali. Mimo że lekarz i rodzice się sprzeciwiali - uśmiecha się Karol.

Gdy Kubicę pozbawił rekordu okrążenia na "Motodromie", stało się jasne, że w polskim kartingu nie ma już więcej do zrobienia. Na arenie międzynarodowej pierwszy sukces odniósł w 2006 roku w Belgii, awansując do finałowego wyścigu mistrzostw Europy. Zaczęło się naprawdę poważne ściganie, z najlepszymi na świecie. Krakowianin został dostrzeżony przez topowy zespół z Włoch - Birel - i w jego barwach wystąpił w Japonii na torze Suzuka w mistrzostwach świata 2008.

Lider ma serwis za darmo
Niedługo potem znów splotły się drogi Basza i Kubicy. Czołowy już wówczas kierowca Formuły 1 założył zespół kartingowy - RK Kart Racing Team. Karol został jego zawodnikiem.

- Robert bardzo zaangażował się w ten projekt, był na dwóch pierwszych weekendach wyścigowych. Pracując z nim ogromnie dużo zyskałem, a przy okazji udało się zrobić fajny wynik, bo wygrałem pierwszą rundę prestiżowego cyklu WSK International Series.

To w tamtym czasie Karol miał nadzieję, że dalej będzie szedł śladem swojego mentora, zacznie jeździć bolidami. Rzecz w tym, że mówimy o najdroższym sporcie na świecie, w którym sam talent do rozwoju nie wystarczy.

- Żeby zacząć ścigać się single-seaterami (bolidami jednomiejscowymi), by miało to ręce i nogi, czyli otwierało ścieżkę rozwoju na wysoki poziom, trzeba mieć na sezon 200-250 tysięcy euro. Milion złotych. Niech mają tego świadomość choćby ci, którzy piszą w internecie o mnie - "ile on jeszcze będzie jeździł tymi gokartami?".

Żeby było jasne - ściganie w kartingu też słono kosztuje. Za pełną obsługę kierowcy (sprzęt, serwis) podczas jednych zawodów czołowe zespoły każą sobie płacić nawet ponad 15 tys. euro. Za darmo ścigają się tylko liderzy. Basz taką rolę pełni we włoskiej ekipie Tony Kart.

Schumacher junior
- Być liderem w topowym zespole to naprawdę coś. W Polsce wielu ludziom gokarty kojarzą się z halami albo z jazdą na parkingupod hipermarketem. Poznając ten karting, w którym ja funkcjonuję, byliby pewnie mocno zaskoczeni - twierdzi Karol Basz. - Mój team jest fabrycznym, należy do producenta kartingowych podwozi. Jest duże ciśnienie na dobre wyniki, bo to utytułowany zespół, a osiągnięcia kierowców przekładają się na sprzedaż. Ludzie muszą wiedzieć, że kupują bardzo dobry sprzęt. To biznes.

O tym, jak mocną pozycję Tony Kart ma w kartingowym świecie, świadczy obecność w składzie 15-letniego Niemca Micka Betscha. W zespole z Brescii ulokował go ojciec - Michael Schumacher…

Betsch z Baszem na razie w zawodach się nie ściga, jeździ w niższej kategorii. W klasie KF1 (moc ok. 45 KM, gokart i kierowca mogą ważyć w sumie 158 kg) o trofea bije się Polak. W ubiegłym roku na torze w Sarno wywalczył Puchar Świata. W mistrzostwach świata był czwarty. - Za mną udany rok. Pucharu Świata nie zdobył wcześniej żaden Polak, nawet Robert - zaznacza krakowianin.

Wcześniej był zawodnikiem Birela. Wygrał wówczas m.in. dwa wyścigi zaliczane do mistrzostw świata, na torze Suzuka w Japonii.
- Języka włoskiego musiałem się nauczyć, bo mechanicy, z którymi pracowałem, nie za bardzo mówili po angielsku - opowiada Karol. O przeprowadzce na stałe do Italii nie myśli. - W fabryce w Brescii mamy apartament, mogę tam spędzać tyle czasu, ile chcę, ale wolę wracać do Krakowa, niż tam czekać na kolejne zawody czy testy.

Oddychanie jest ważne
W Krakowie wychowuje następcę, trzynastoletniego Kubę Gregułę. Tor na ul. św. Wawrzyńca już nie istnieje, ale w mieście jest teraz więcej miejsc, w których można pojeździć. - To, że karting stał się bardziej popularny, jest zasługą Roberta - nie ma wątpliwości Karol.
Jego treningi nie ograniczają się do kręcenia kierownicą na torze. - Biegi, stretching, squash, pływanie. Staram się ćwiczyć 4-5 razy w tygodniu - wylicza. -"Ogólnorozwojówkę" można połączyć z jazdą. Np. najpierw 30 minut biegu, potem od razu włożenie kasku i jazda bez przerwy przez 40 minut.

Basz korzysta z usług psychologa - Marzanny Herzig, mającej duże doświadczenie w pracy z kierowcami sportowymi. - Dawniej były to regularne sesje, później doszedłem do wniosku, że wystarczą mi dwa-trzy spotkania przed zawodami - opowiada 22-latek. - Psycholog pomaga mi w uzyskaniu jak największej koncentracji przed wyścigiem. Podsuwa do osłuchania jakąś muzykę, wskazuje leki, jakie mogę wziąć, gdybym gorzej się czuł. Ale duże znaczenie ma też wykonywanie oddechów w odpowiednim rytmie.

Pora wsiąść do auta
Jak na kartingowca, Basz jest w dość zaawansowanym wieku. I nie ukrywa, że chciałby zacząć jeździć samochodami wyścigowymi. Pierwszym punktem tej ścieżki rozwoju będą testy "podarowane" przez Polski Związek Motorowy. Podczas nich kierowca sprawdzi się w volkswagenie golfie - takim, z jakiego korzystają uczestnicy zawodów Volkswagen Castrol Cup (w ubiegłym roku zwycięzcą był wieliczanin Mateusz Lisowski).

- Chciałbym w tym roku przejechać też dwie-trzy rundy tego cyklu - nie ukrywa Basz. - Dalsze plany? W 2015 roku wystąpić w pełnym sezonie Castrol Cup. Muszę oswoić się z wyścigowymi samochodami, by poważnie myśleć o bardziej prestiżowych seriach, z mocniejszymi autami. A bolidy? Jestem już za stary, by to zaczynać. Poza tym, tak jak powiedziałem, koszty są zbyt duże.

Na ile doświadczenie zdobyte w kartingu przyda mu się w wyścigach większych, kilkakrotnie cięższych aut? - Będę umiał się odnaleźć w walce na torze - przyznaje. I podkreśla, jak ważna w każdym sporcie samochodowym jest chłodna głowa kierowcy. To ona - a nie szaleńcza jazda - prowadzi do sukcesów: - Jeśli zaraz po starcie twój rywal też jest szybki, nie ma sensu starać się go wyprzedzić za wszelką cenę. Trzeba myśleć o oponach - czy aby nie skończą się pod koniec wyścigu.

Kartingowy sezon 2014 Basz już zaczął, w tradycyjnych zawodach Winter Cup we Włoszech zajął 7. miejsce. - Na pewno w tym roku będę się nadal skupiał na kartingu. Mam nadzieję, że pozostanę liderem Tony Karta. Posiadanie takiej pozycji zwiększa szanse na sukcesy. W jaki sposób? Na przykład w taki, że to lider dostaje na finałowy wyścig najlepszą jednostkę napędową. Założenie takiego silnika daje, powiedzmy, jedną dziesiątą sekundy zysku na okrążeniu. Niby wiele, a czasem robi dużą różnicę - mówi 22-latek z Krakowa.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska