
Próba zabójstwa w klasztorze Sercanek przy ul. Garncarskiej
Wampir z Krakowa pierwszy raz próbował zabić w klasztorze Sercanek przy ul. Garncarskiej w Krakowie. Ofiarą była modląca się staruszka. Niemym świadkiem krwawego napadu była postać Chrystusa Miłosiernego, która z ołtarzowego obrazu przyglądała się zbrodni, odsłaniając przy tym swoje cierpiące serce. Nie bacząc na świętość miejsca, Kot pochylił się nad staruszką. "Ciosem od dołu dźgnąłem ją silnie w plecy, mierząc na wysokości serca, tak aby cios był śmiertelny. Wyszedłem zaraz z kościoła. W jednej z bram otarłem bagnet palcem, a krew zlizałem". Kobieta przeżyła atak.

Śmierć w klasztorze Prezentek przy ul. św. Jana
Niska, lekko zgarbiona Maria P. stała przed klasztorem Prezentek przy ul. św. Jana, czytając wywieszone klepsydry. Chwilę później weszła do klasztoru, a za nią uczeń trzymający w lewej ręce teczkę. Prawa ręka czekała na odpowiedni moment, aby po raz kolejny zadać nożem cios w plecy. Tym razem uderzenie okazało się śmiertelne. Kobietę znalazła siostra zakonna, której umierająca staruszka tuż przed utratą przytomności zdołała powiedzieć dwa słowa - "młody chłopiec".

Planowana zbrodnia w barze Przy Błoniach
Karol Kot jedną ze swoich zbrodni planował przeprowadzić w nieistniejącym już barze Przy Błoniach. Zamówił sobie galaretkę, wziął z lady butelkę z octem, a następnie, kiedy nikt nie patrzył, zaprawił płyn arszenikiem. Na szczęście nikt nei wypił zawartości butelki, którą zostawił przy stoiku.

Pod kopcem Kościuszki Karol Kot zabił 11-letnie dziecko
Pod Kopcem Kościuszki doszło do zbrodni, która zakończyła się śmiercią 11 latka. Było zimowe przedpołudnie, 11-letni Leszek C. wracał ze ślizgawki ciągnąc za sobą sanki. Na swoje nieszczęście po drodze spotkał Karola Kota. "Zauważyłem wyłaniającego się z mgły chłopca... Zapytałem go o coś, odwróciłem głowę, chwyciłem go lewą ręką za szyję, a prawą zadawałem ciosy. Po szóstym ciosie poczułem, że leci mi z rąk". Pomimo tego oprawca zdołał zadać 11-latkowi jeszcze pięć ciosów.