Wygraliście pewnie ten mecz. Takiego spotkania się Pan spodziewał?
- Jechaliśmy do Krakowa ze świadomością, że to jest ciężki teren. Wiele drużyn jeszcze się o tym przekona. Trener powiedział nam jednak, że jeśli konsekwentnie zagramy swoją piłkę, to wywieziemy stąd korzystny rezultat.
- Pan nie miał za wiele pracy, jeśli nie liczyć dośrodkowań w pole karne.
- Trochę tej pracy jednak było, bo musiałem podpowiadać kolegom, kierować obroną. W drugiej połowie było tej pracy więcej, a przed przerwą udało mi się dobrze przewidzieć podanie Genkowa do Ilieva. Jestem generalnie zadowolony z tego występu.
- Było gdzieś w sercu ukłucie, jak Pan wychodził na boisko przed meczem?
- Nie, bo po tym, ile zdrowia zostawiłem w Wiśle, to krakowscy kibice zachowali się w stosunku do mnie nie fair. Gwizdali na mnie na rozgrzewce, więc nie poczułem się z tym najlepiej.
- Jest Pan tym faktem rozczarowany?
- Bardzo. Jeśli to ma być podziękowanie za trzy mistrzostwa dla Wisły, to ja również im dziękuję…
- Przed sezonem mówiło się o Polonii, że będzie dostarczycielem punktów, tymczasem na starcie sezonu prezentujecie się bardzo dobrze.
- Nie mieliśmy za wiele czasu na przygotowania. To wszystko było tworzone trochę na wariackich papierach. Brakowało ludzi, którzy zajęliby się organizacją w klubie, ale te parę osób, które były, wzniosły się na wyżyny. A jeśli chodzi o nas, to w każdym meczu pokazujemy, że nie boimy się. Chcemy grać fajną, efektowną piłkę. Jeszcze w pierwszych dwóch meczach mieliśmy gorsze końcówki pod względem fizycznym, ale w spotkaniu z Wisłą już było lepiej. Trochę też uspokoiła nas ta trzecia bramka. Teraz mamy trochę czasu na przygotowania, bo jest jeszcze sporo do poprawy.
- Wisła rozczarowała Pana swoją postawą?
- Na pewno rozczarowała. To już nie jest ta Wisła, co kiedyś. Nie chcę jednak na ten temat specjalnie się rozwodzić. Jestem w Polonii i na grze w tym klubie się koncentruję.
- Na jaki wynik stać Polonię w tym sezonie?
- Mamy jeden cel - utrzymać się w ekstraklasie. A jeśli uda nam się zdobyć coś więcej, tym dla nas lepiej.
- A Pan jak czuje się po powrocie do polskiej ligi?
- Coraz lepiej. W pierwszy mecz nie udało mi się dobrze wejść. Teraz jest już jednak postęp. Z Lechią zagrałem pierwszy mecz po dłuższej przerwie i już wytykali mi puszczonego gola. Bramkarz potrzebuje natomiast jak najwięcej grać, a tego mi brakowało. Jestem optymistą przed następnymi spotkaniami.
Rozmawiał Bartosz Karcz