Większość samochodów osobowych, które zjeżdżają z autostrady w Wierzchosławicach i kierują się na Tarnów, korzysta z wygodnego skrótu wąską drogą gminną przez Ostrów. Samochody większe muszą nieco nadkładać drogi, ale wszystkie ostatecznie spotykają się na drodze powiatowej przed mostem na Dunajcu.
- Sąsiedzi kiedyś zmobilizowali się i policzyli, że w ciągu doby przejeżdża tędy od 25 do 30 tysięcy pojazdów. Co gorsza, ruch się wciąż nasila - twierdzi Jacek Bogusz z komitetu obywatelskiego, który założyli mieszkańcy Ostrowa. Ludzie mają już dość uciążliwości związanych z sąsiedztwem węzła autostradowego i niecierpliwie czekają na budowę nowej drogi, którą samochody mogłyby bezpośrednio dostać się do Tarnowa, a nie krążyć między ich domami.
- Gdy powstawała autostrada, nasi mieszkańcy nie protestowali, bo rozumieli, że jest to ważna publicznie inwestycja - mówi Andrzej Mróz, wójt Wierzchosławic. Jak wyjaśnia, od początku była mowa o tym, że wraz z autostradą powstanie również łącznik, co dotąd jednak nie nastąpiło.
„Natężenie ruchu na drodze powiatowej stwarza niebezpieczeństwo dla mieszkańców i dzieci uczęszczających do Szkoły Podstawowej w Ostrowie, ulokowanej w pobliżu drogi. Ruch tranzytowy, który stale wzrasta, powoduje liczne niedogodności dla ruchu pieszych i rowerzystów, jest także bardzo uciążliwy przy gęstej zabudowie mieszkalnej, a hałas i zanieczyszczenie powietrza są uciążliwe dla środowiska lokalnego” - piszą radni gminni w przyjętej podczas ostatniej sesji rezolucji do zarządu województwa, która wysłana została również m.in. do premiera Mateusza Morawieckiego.
- Ile mamy jeszcze czekać? Autostrada funkcjonuje już osiem lat, a łącznika, jak nie było, tak nie ma. Mamią nas tylko kolejnymi obietnicami, z których nic nie wynika - mówi Jacek Bogusz. Ludzie są już tak poirytowani całą sytuacją, że wiosną chcą wyjść ze swoimi żądaniami na drogi - najpierw na powiatową, a jak to nie poskutkuje, to być może też na autostradę.
W piątek w tarnowskim starostwie odbyło się spotkanie zarządu województwa małopolskiego, z parlamentarzystami i samorządowcami regionu tarnowskiego poświęcone łącznikowi. To konsekwencja decyzji sprzed miesiąca o unieważnieniu przetargu na jego budowę, po tym, jak najtańsza ze złożonych ofert przekraczała budżet o blisko 80 mln zł.
- Mamy zabezpieczone na ten cel 130 milionów złotych. Nowy zarząd województwa nie wyrzucił tej inwestycji, a pieniędzy nie przełożył na inną realizację. Chcemy ją wykonać w tej perspektywie unijnej, czyli do końca 2022 roku. Ale nie sami. Droga będzie mieć rangę wojewódzką, ale służyć będzie przede wszystkim lokalnym samorządom. Ich przedstawiciele zadeklarowali wsparcie. W jakim wymiarze? To się okaże za dwa tygodnie, kiedy spotkamy się ponownie, aby przygotować porozumienie - twierdzi Łukasz Smółka, wicemarszałek Małopolski.
Według nowej koncepcji, w pierwszej kolejności przygotowany ma zostać projekt techniczny nowej drogi i mostu. Dzięki niemu będzie łatwiej ogłosić przetarg i wyłonić wykonawcę inwestycji. Zarząd Dróg Wojewódzkich przymierza się także do wykonania aktualnej ekspertyzy hydrologicznej. Skutkowałaby ona nowymi wytycznymi w sprawie budowy mostu na Dunajcu, który stanowi najdroższy element planowanego łącznika. - Wody Polskie patrzą teraz łaskawszym okiem na podporę nurtową. Jeśli przęsło skróci się o sto metrów, to koszty inwestycji również sporo się zmniejszą - twierdzi Marta Maj, dyrektor ZDW.
W rozmowach na temat łącznika uczestniczył także przedstawiciel Grupy Azoty. Dojazd do firmy w kontekście planowanego zamknięcia starego mostu dla ciężarówek będzie bowiem utrudniony.
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Uwaga kierowcy! Są kolejne nowe znaki