Do wczoraj jedynym możliwym terminem zorganizowania głosowania na radnych dzielnicowych był 11 listopada. Rada Miasta zmieniła jednak statuty wszystkich dzielnic po to, by ustalić inny termin. PO i klub prezydenta Przyjazny Kraków przygotowały nawet projekt uchwały o zarządzeniu wyborów do dzielnic na 4 listopada. W ostatniej chwili okazało się, że Państwowa Komisja Wyborcza się na to nie zgadza.
To było ogromne zaskoczenie, bo wcześniej PKW przesłała opinie, z której wynikało, że wprowadzony kilka miesięcy temu zakaz łączenia wyborów samorządowych parlamentarnych i prezydenta z wyborami do jednostek pomocniczych (czyli do dzielnic) nie dotyczy drugiej tury. Podczas wczoraj sesji okazało się, że PKW się pomyliła i przesłała nowe stanowisko, w którym z zmieniono „nie dotyczy” na „dotyczy”. Z podjęcia uchwały o zorganizowaniu wyborów do dzielnic 4 listopada zrezygnowano.
Radni PO i Przyjaznego Krakowa chcą, by wybory do dzielnic odbyły się w pierwszą lub drugą niedzielę grudnia. Decyzja zapadnie we wrześniu. - Ale już dziś można uprzedzać krakowian, że czeka ich trzecia tura wyborów samorządowych - mówi wiceprzewodniczący rady Dominik Jaśkowiec
Głosowanie na radnych dzielnicowych w tym samym terminie co druga tura wyborów na prezydenta Krakowa miało być ułatwieniem dla mieszkańców – chodziło o to, by nie było aż trzech niedziel wyborczych (dwóch na dwie tury samorządowe i trzecia na wybory do dzielnic). Efektem miała być też większa frekwencja w wyborach do rad dzielnic.
Cztery lata temu odbywały się one tego samego dnia co wybory do Rady Miasta. Dzięki temu frekwencja we wszystkich dzielnicach przekraczała 30 proc, w niektórych sięgała nawet 40 proc.
Osiem lat temu głosowanie na radnych dzielnic w Krakowie odbywało się kilka tygodni po wyborach samorządowych. Wtedy frekwencja w większości przypadków była zaledwie kilkuprocentowa. „Rekordzista” został wybrany dzięki poparciu 21 osób.
KONIECZNIE SPRAWDŹ: