Cała historia zaczęła się w grudniu 2013 roku. Wtedy to przewodniczący rady gminy Józef Kaczmarczyk dostał list od jednego z mieszkańców. Ten zwrócił radnemu uwagę na nieprawidłowości, do których miało dojść już przy przetargu na wykonanie remontu świetlicy.
- Gmina postawiła warunek, że prace mają zostać wykonane w zaledwie cztery dni. Patrząc na ich zakres, było to nie możliwe do zrobienia - zwraca uwagę radny Kaczmarczyk. W zakres ten wchodziło m.in. zerwanie podłogi na powierzchni 140 mkw. i ułożenie gresu, wykonanie gładzi gipsowej i lamperii, malowanie ścian i sufitu, wymiana i poszerzenie drzwi oraz przebudowa instalacji wentylacyjnej i elektrycznej. Jak podkreśla radny, możliwe, że to było przyczyną tego, iż w przetargu przegrały cztery lokalne firmy, a wygrało przedsiębiorstwo z Krakowa.
Kaczmarczyk postanowił dokładniej przyjrzeć się sprawie. - 3 stycznia 2014 roku wybrałem się do świetlicy, żeby zobaczyć efekt prac. Okazało się, że remont cały czas trwa. Robotnicy powiedzieli mi, że aby wszystko skończyć, potrzeba jeszcze około trzech tygodni - mówi Kaczmarczyk. - Nie było lamperii, nowych drzwi, grzejników. W ścianie był świeżo wykuty otwór. Widoczne były też zatynkowane ubytki w ścianach, które czekało jeszcze gipsowanie i malowanie - wylicza. W obiekcie nie zauważył też żadnego wyposażenia, mebli i urządzeń.
Mimo to oficjalnie było już po remoncie. 30 grudnia 2013 r. został spisany protokół ostatecznego odbioru robót. Stwierdzono w nim, że prace prowadzone od 17 do 20 grudnia zostały wykonane bez żadnych wad i zakończone. 30 grudnia wykonawca otrzymał też zapłatę w wysokości 76 tys. zł.
Mało tego, radny dotarł też do faktury, z której wynika, że 23 grudnia gmina zakupiła wyposażenie do placówki za kwotę ponad 13,5 tys. zł.
Radny próbował wyjaśnić tę sprawę w urzędzie gminy w Kluczach. - Dowiedziałem się wtedy, że w obiekcie są prowadzone roboty gwarancyjne. To było kłamstwo - mówi oburzony Kaczmarczyk.
Dlatego też 8 stycznia złożył do Prokuratury Rejonowej w Olkuszu zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wójta Kazimierza Ściążkę i inne osoby związane z realizacją remontu w Ryczówku. Zwrócił uwagę na trzy rzeczy: fałszowanie dokumentów, naruszenia dotyczące organizowania przetargów i zapłatę za niewykonaną pracę.
Prokuratura w Olkuszu wszczęła śledztwo pod koniec lutego, na razie w sprawie, nie przeciw osobom. - Sprawa trochę się przeciągnęła, bo poszukiwany był biegły, który mógłby zweryfikować, czy prace przeprowadzone zostały zgodnie z protokołem końcowym robót - wyjaśnia Krystyna Durałek, szefowa Prokuratury Rejonowej w Olkuszu. - Jego opinia pomoże rozstrzygnąć, czy i komu postawić zarzuty i jakie - dodaje. Na dokument trzeba poczekać około miesiąca-dwóch.
Urzędnicy z gminy Klucze nie zgadzają się z zarzutami radnego. Uważają, że inwestycja została zrealizowana zgodnie z prawem, a jej stan nie budzi zastrzeżeń. - Wobec powyższego powstrzymujemy się od komentarza do czasu wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę - powiedział naszej reporterce wójt Kazimierz Ściążko.
To trzeba było zrobić w ciągu czterech dni:
- Zerwanie istniejącej drewnianej podłogi w sali zajęć i wykonanie posadzki z gresu wraz z warstwami wyrównującymi.
- Cokoliki z płytek ceramicznych.
- Wykonanie lamperii z cienkowarstwowej wyprawy z tynku żywicznego.
- Wykonanie gładzi gipsowej jednowarstwowej.
- Wymiana stolarki drzwiowej ewakuacyjnej na zewnątrz wraz z poszerzeniem otworu drzwiowego.
- Wymiana stolarki drzwiowej ewakuacyjnej wraz z poszerzeniem otworu drzwiowego (kolejne drzwi)
- Malowanie ścian i sufitu.
- Przebudowa instalacji sanitarnych wraz z osprzętem, elektrycznych i wentylacyjnych.
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!