Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KOD chce iść do sądu i prokuratury. Powód: rozwiązanie demonstracji podczas wizyty Jarosława Kaczyńskiego w Wadowicach

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Wadowice. Protest KOD podczas wizyty Jarosława Kaczyńskiego
Wadowice. Protest KOD podczas wizyty Jarosława Kaczyńskiego PAP/Łukasz Gągulski
Działacze Komitetu Obrony Demokracji chcą szukać sprawiedliwości w sądzie po tym, jak w sobotę (12.11.2022) policja rozwiązała ich demonstrację w Wadowicach. Planują też poskarżyć się w prokuraturze na działania policji. Wszystko działo się to przed budyniem Wadowickiego Centrum Kultury, w którym prezes PiS Jarosław Kaczyński spotkał się z mieszkańcami miasta. Protestujący mieli m.in. zachowywać się zbyt głośno i wchodzić na pas ruchu.

Wszystko wskazuje na to, że wizyta prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego w Wadowicach będzie miała swoją kontynuację w sądzie. Tam sprawiedliwości chcą szukać działacze Komitetu Obrony Demokracji, którym nie udał się protest, zorganizowany w czasie tego wydarzenia.

Wizyta Jarosława Kaczyńskiego w Wadowicach była ważnym wydarzeniem. Zainteresowanie spotkaniem z prezesem PiS było tak duże, że trzeba było zmienić pierwotną lokalizację spotkania na salę kinową Wadowickiego Centrum Kultury. Wejściówki, które można było otrzymać w biurach poselskich PiS w Andrychowie i Wadowicach lub od pełnomocników Prawa i Sprawiedliwości w gminach powiatu wadowickiego rozeszły się błyskawicznie. W sobotę przemówienia prezesa wysłuchało ok. 400 osób, które owacyjnie reagowały na jego wypowiedzi.

Przed wejściem zgromadziła się natomiast grupka przeciwników PiS. Nie więcej niż kilkadziesiąt osób. Przynieśli transparenty, skandowali antypisowskie i antyrządowe hasła. Nie mieli jednak szans, by dostać się do środka. Jarosław Kaczyński ich nie słyszał, co innego mieszkańcy. Zdaniem części z nich protestujący... zachowywali się zbyt głośno. Na ich nieszczęście budynek WCK mieści się blisko bloków mieszkalnych. Część z mieszkańców rzeczywiście mogła narzekać na hałas.

Zabezpieczający wydarzenie policjanci podjęli decyzję o rozwiązaniu demonstracji KOD -u. Kilku z protestujących zostało zatrzymanych. Mieli zakłócać spokój i nie chcieć opuścić miejsca zgromadzenia po jego rozwiązaniu. Odmawiali też w okazania dowodu tożsamości. Wszyscy, po złożeniu wyjaśnień, zostali jeszcze tego samego dnia zwolnieni do domów.

Po kilkudziesięciu minutach zgromadzenie zostało przerwane. Interweniowaliśmy wspólnie z posłem Markiem Sową, pytając o powody rozwiązania zgromadzenia policję oraz panią kierownik Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Miejskim w Wadowicach - opowiada wadowicki polityk opozycji, radny powiatowy Sebastian Mlak.

Miał uslyszeć, że zdecydowano się na ten krok "z powodów bezpieczeństwa".
Działacze KOD uważają, że zostali potraktowani niesprawiedliwie. I zapowiadają już skierowanie sprawy o bezprawne rozwiązanie demonstracji do sądu.

Zdecydowałem się złożyć wniosek do prokuratury na niezgodne z prawem działania policji i zażelenie do sąu na decyzję Urzędu Miasta. Jestem przekonany, że ta decyzja zapadła na podstawie politycznych przesłanek. Informacja o rzekomym i abstrakcyjnym zagrożeniu zdrowia i życia uczestników była fikcją, dlatego zdecydowaliśmy się podjąć stosowne kroki prawne - mówi "Gazecie Krakowskiej" Łukasz Płatek z KOD, organizator protestu.

Po Wadowicach od kilku dni krąży plotka, że to burmistrz Wadowic Bartosz Kaliński (polityk PiS) wezwał policję, by zrobiła porządek z opozycją. Pretek był: formalnie to miasto nadzoruje WCK. W wadowickim ratuszu zaprzeczają jednak tej wersji wydarzeń. Przekonują, że winni rozwiązania demonstracji są sami protestujący, którzy mieli dopuścić się m.in. zakłócania spokoju i porządku publicznego.

Urząd Miejski w Wadowicach nie wzywał policji, natomiast ta zabezpieczała, jak zwykle przy takich wydarzeniach, zgłoszone zgromadzenia publiczne. Decyzję o rozwiązaniu zgromadzenia podjęto na podstawie naruszenia przepisów prawa ruchu drogowego oraz na podstawie naruszenia przepisów art. 51 §1 i art. 52 §2 ust. 1 kodeksu wykroczeń - mówi "Gazecie Krakowskiej" Małgorzata Targosz - Storch z wadowickiego UM.

Sobotnia (12.11.) wizyta prezesa Kaczyńskiego była zabezpieczana nie tylko przez miejscową policję. Ściągnięto też wsparcie z Krakowa. Poza awanturą przed WCK nie stwierdzono żadnych innych incydentów.

Pierwszy raz w historii zmieniono kurs planetoidy

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska