Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec dużych zysków na gruntach rolnych

Redakcja
Od 30 kwietnia br. nabywcą ziemi rolnej może być tylko rolnik
Od 30 kwietnia br. nabywcą ziemi rolnej może być tylko rolnik
Inwestycje w grunty orne, zwłaszcza słabej klasy, należały - do niedawna - do najbardziej zyskownych. Dotyczyło to szczególnie gmin graniczących nie tylko z największymi w kraju aglomeracjami, ale miastami w ogóle. Niezgodne z logiką? Pozorna sprzeczność - gorsze grunty drożeją szybciej od lepszych - znajdowała swoje uzasadnienie nie tylko w lokalizacji działek, ale przede wszystkim w procesie odrolnienia gruntów. To kluczowy element na drodze do przekształcenia terenów rolniczych w działki budowlane.

W przypadków ziem słabej klasy było to zawsze łatwiejsze, a przede wszystkim dużo tańsze. Zgodnie z art. 6 ust. 1 ustawy o ochronie gruntów rolnych i leśnych na cele nierolnicze można przeznaczać przede wszystkim grunty oznaczone w ewidencji jako nieużytki, a w razie ich braku - grunty o najniższej przydatności produkcyjnej. 

W przypadku użytków rolnych klas I-III (jeżeli ich zwarty obszar projektowany do  zmiany przeznaczenia przekracza 0,5 ha), na zmianę ich przeznaczenia w planie miejscowym musi się zgodzić minister rolnictwa (o zmianie przeznaczenia gruntów niższych klas lub o mniejszym obszarze gmina decyduje samodzielnie). Wniosek do ministra w tej sprawie może złożyć nie sam zainteresowany, czyli właściciel ziemi, ale wójt, burmistrz lub prezydent miasta. Warunkiem odrolnienia jest bowiem przeznaczenie gruntów pod zabudowę w planie zagospodarowania przestrzennego. Jeśli więc grunty nie zostały dotąd odrolnione w planie miejscowym - właściciele użytków rolnych klas I-III, nie mają na to w praktyce większych szans.

Ustawowa zapora

Teraz sytuacja zmieniła się, a liczba transakcji spadła, ponieważ od 30 kwietnia br. nabywcą ziemi rolnej może być co do zasady tylko rolnik indywidualny. W rozumieniu ustawy jest to osoba posiadająca kwalifikacje rolnicze i nie więcej niż 300 ha, która od 5 lat mieszka na terenie gminy, gdzie posiada działkę rolną i od 5 lat samodzielnie na niej gospodaruje. 

Co z tego wynika? Pod koniec 2015 roku wzrosty cen ziemi rolnej w Polsce wyraźnie zahamowały. Pomiędzy I i II kwartałem 2016 r. hektar staniał średnio o 532 zł. Za takiej wielkości działkę trzeba teraz płacić niecałe 35 tys. zł - wynika z najnowszego odczytu indeksu wartości ziemi rolnej, stworzonego przez Lion’s Bank. W ciągu kwartału zanotowaliśmy więc spadek o 1,5 proc., choć w skali roku wciąż mamy do czynienia ze wzrostem o 4,2 proc. Jest to skromny wynik w porównaniu do  skoków cen z ostatnich lat, do których przyzwyczaił nas rynek ziemi rolnej w Polsce.

Ogromne rozbieżności

Pod koniec 2004 roku (z tego okresu pochodzą najstarsze dane) za hektar trzeba było płacić 6,2 tys. zł, a w ostatnim kwartale 2015 roku za identyczną parcelę płacono w obrocie prywatnym niecałe 35 tys. zł. To oznacza potężny średnioroczny wzrost o 16,2 proc., w okresie prawie 12 lat. 

W ciągu ostatnich lat najżyźniejsze ziemie zdrożały przeciętnie o 419 proc. W 2004 roku za hektar takiej ziemi płacono niespełna 9,2 tys. zł. Do 2016 roku cena hektara wzrosła do 47,7 tys. zł. W tym samym czasie wyraźnie lepiej radziły sobie grunty najsłabsze. Od końca 2004 r., ziemia ta zdrożała o 516 proc. W 2004 r. za hektar gruntu klasy V lub VI trzeba było zapłacić średnio 4,3 tys. zł, dziś 26,6 tys. zł. Sytuacja zależy także od regionu, w którym działka się znajduje. Rozbieżności są pod tym względem ogromne. (MK, IG)

Źródło: Dziennik Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska