Do zestawienia trafiło 12 miast z całego świata. Dziennikarze z jednej strony porównali koszt zakupu nowego roweru średniej klasy wraz z wyposażeniem (oświetlenie, pompka, zapięcie oraz kask i plecak), z drugiej - koszt biletu miesięcznego na komunikację miejską.
Na pierwszym miejscu zestawienia znalazły się Londyn i Nowy Jork, w których koszt zakupu roweru zwraca się już po dwóch miesiącach. W obu miastach zaważyła o tym wysoka cena biletów miesięcznych. W San Francisco jazda rowerem opłaca się po czterech miesiącach, w Paryżu i Rio de Janeiro - po sześciu, w Berlinie - po dziewięciu, w Mediolanie - po 14, a w Amsterdamie - aż po 16. O przedostatnim miejscu tego miasta zadecydowała duża liczba drogich rowerów elektrycznych kupowanych przez Holendrów (28 proc.). Ostatnie miejsce zajął Kraków, w którym zakup roweru zwraca się dopiero po 33 miesiącach.
Przedstawiciele krakowskiego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu wyjaśniają, iż wiąże się to z faktem, że cena biletu miesięcznego jest u nas bardzo niska względem kosztów nowych rowerów, które są stosunkowo wysokie.
- Klasyfikację BBC zaprezentowaliśmy na naszej stronie, aby pokazać krakowianom, jak atrakcyjne mamy ceny przejazdów komunikacją zbiorową w naszym mieście, i zachęcić do korzystania z niej przez mieszkańców - podkreśla Michał Pyclik z ZIKiT.
Wyjaśnia przy tym, że celem prezentacji zestawienia nie było „przygotowanie gruntu” pod podwyżkę cen biletów tramwajowych i autobusowych. - Nie są planowane podwyżki w tym zakresie - zapewnia Pyclik.
W ZIKiT podkreślają, że miasto stara się rozwijać różne środki transportu, komunikację zbiorową, ale też sieć ścieżek rowerowych. Michał Pyclik zaznacza: - Na ceny rowerów nie mamy żadnego wpływu, ale możemy zasugerować tani abonament na rower miejski.