Ale jeśli pomnożyć ją razy 22, czyli tyle, ile dni w miesiącu dziecko chodzi do szkoły, otrzymamy 154 zł. A jeśli w domu jest dwoje, troje czy więcej maluchów, to otrzymujemy całkiem konkretną sumę. Stąd oburzenie niektórych rodziców uczniów sądeckich podstawówek.
- Z naszymi zarobkami nie mieścimy się z mężem w kryterium kwalifikującym do dotacji. Ale też nie stać nas na płacenie za szkolne obiady trójki naszych dzieci, więc albo gotuję im coś po nocach, żeby sobie odgrzały, jak wrócą ze szkoły, albo dzieciaki idą do baru i każde je za cztery, pięć złotych, czyli za tyle, ile jeszcze niedawno kosztował posiłek w szkolnych stołówkach - oburza się Zofia Stanuch z Nowego Sącza.
Siedem złotych okazuje się być najczęściej spotykaną ceną za obiad w szkolnych stołówkach. Taniej, o 50 groszy lub złotego jest zaledwie w kilku placówkach. Za tę kwotę dzieciaki dostają w Szkole Podstawowej nr 18 rosół z makaronem, udko z kurczaka, buraki, ziemniaki i kompot, w Szkole Podstawowej nr 9 - zupę pomidorowa z ryżem, sznycel wieprzowy, kapustę zasmażaną, ziemniaki i kompot, natomiast w Szkole Podstawowej nr 2 - rosół, paprykarz, chleb i oczywiście kompot. Nieco większe urozmaicenie panuje w stołówce przy Szkole Podstawowej nr 20, która jest najdroższą z tego typu jadłodajni w Nowym Sączu (7,50 zł za obiad) - mali klienci mogą wybierać w trzech proponowanych w danym dniu drugich daniach.
Niewielu rodziców decyduje się na inwestycję w te posiłki, często tłumacząc, że nie są one warte tych pieniędzy. Do stołówek przychodzi więc jeden, maksymalnie kilkunastu uczniów, którzy mają wykupione obiady. Czy są zadowoleni z tego, co dostają do jedzenia?
- Dobre, ale mama robi inne... Lepsze trochę i więcej - mówi uczennica czwartej klasy Szkoły Podstawowej nr 7, zbierając ostatnią śląską kluską resztkę cukru z talerza. Ajenci tłumaczą, że niżej z ceny "zejść" nie mogą, bo same koszty przygotowania posiłku i prowadzenia działalności to około trzech, czterech złotych, a tak zwany wsad do kotła, czyli wszystkie składniki, to drugie tyle. Tymczasem oni, biorąc stołówkę w ajencję, są zmuszeni sami pokrywać koszty podatku od nieruchomości, mediów, zatrudnienia pracowników, remontów, których sanepid wymaga w lokalach gastronomicznych raz do roku.
Jak podkreślają, nie są przy tym w stanie wprowadzić jakichkolwiek dodatkowych oszczędności.
- Przepisy są bezwzględne, określają nawet kaloryczność i wagę każdego posiłku dla dzieci. My tutaj nie mamy już żadnego ruchu, chyba że zaczniemy pracować społecznie - twierdzi jedna z ajentek.
Waldemar Olszyński, dyrektor wydziału edukacji urzędu miasta, zbyt wysokie jak na kieszeń wielu rodziców ceny obiadów komentuje wprost.
- To jest wolny rynek. Ajent musi kalkulować tak, żeby zarobić, ale też żeby ceny były w miarę atrakcyjne - tłumaczy. Jak twierdzą pracownicy wydziału edukacji, mimo pozornie wysokich cen, w Sączu nie ma głodnych uczniów. Dowodem na to jest objęcie 1023 uczniów w pierwszej połowie tego roku rządowym programem "Pomoc państwa w zakresie dożywiania".
Miejski ośrodek pomocy społecznej przeznaczył na ten cel prawie 653 tys. zł, z czego ponad 275 tys. zł dołożyło miasto. Poszerzono także krąg osób, które mogą się ubiegać o taką formę wsparcia.
- W 2005 roku rada miasta podniosła kryterium dochodowe uprawniające do korzystania z bezpłatnych posiłków w szkole do 702 złotych.
To bardzo wysoka kwota - tłumaczy Leszek Bajorek, dyrektor MOPS. Żeby dziecko mogło korzystać z bezpłatnych posiłków w szkole, należy złożyć w MOPS (ul. Żywiecka 13, tel. 018 444 36 23) pisemną prośbę, ksero dowodu osobistego rodzica, oświadczenie o stanie majątkowym, zaświadczenie lub inny dokument potwierdzający wysokość dochodu netto w miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku (więcej informacji na temat zasad i sposobu składania wniosków na stronach internetowych www.nowysacz.pl a także www.mops.nowysacz.pl). Jak zapewnia Bajorek, o ile złożone są wszystkie wymagane dokumenty i dochód w nich podany nie przekracza ustalonego kryterium, MOPS nie odmawia pomocy żadnemu uczniowi.
Do końca tego roku ze specjalnej dotacji korzysta Szkoła Podstawowa nr 12. Tam rodzice płacą za obiad cztery złote i stołówka przy "dwunastce" w porze obiadowej pełna jest uczniów. Sytuacja ma się jednak zmienić już z początkiem przyszłego roku. Dotacja z kuratorium ma zostać odcięta, przez co cena posiłku w tamtejszej stołówce może podskoczyć do sześciu, siedmiu złotych.