W piątkowy wieczór alkotest, którym badała Pana policja wskazał 0,4 promila alkoholu. Następny test wykluczył pierwszy wynik.
Wracałem z pracy. Było kilka minut przed 18. Skręciłem z Igołomskiej w Wyciąską. Tam stał patrol policyjny i kontrolował każde przejeżdżające auto. Mnie także zatrzymali.
Pił Pan alkohol tego dnia?
Nie piłem. Byłem trzeźwy i nie miałem, co do tego żadnych wątpliwości. Dowiedziałem się, że każdy kierowca w takiej sytuacji może poprosić o dodatkowe badanie w komendzie policji. Poprosiłem więc o nie.
Został Pan przewieziony do komisariatu przy ul. Mogilskiej w Krakowie.
Zawieźli mnie tam policjanci, syn zabrał moje auto. Tam jeszcze raz zostałem poddany kontroli. Minuty oczekiwania na wynik były najdłuższe w moim życiu.
Dokładnie o 19.05 pojawił się wynik. Jaki?
Oczywiście 0,00! Jeden z wydruków włożyłem sobie do portfela. Jest dla mnie cenniejszy niż wszystkie banknoty.
Zobacz także: Kraków: po 19 latach proces o zabójstwo
Jak w ogóle doszło do takiej różnicy w pomiarze?
Policja tłumaczy to winą urządzenia, którym posługiwali się funkcjonariusze z drogówki. Nie życzę jednak nikomu takiego stresu, jakiego doświadczyłem.
Policjanci i tak jednak zabrali Panu prawo jazdy. Kiedy je Pan odzyska?
Sprawę musi teraz wyjaśnić sąd grodzki. Tak bowiem wygląda procedura. Powinienem je mieć z powrotem w ciągu kilku dni.
Sytuacja, która Pana spotkała, może przytrafić się każdemu kierowcy. Czy policjanci nie powinni mieć lepszego sprzętu?
Myślę, że teraz krok po stronie policji. Nie chcę być rzecznikiem w tej sprawie, ponieważ sam padłem ofiarą takiej pomyłki. Policjanci sami muszą rozwiązać ten problem, żeby nikomu się nie przytrafiła taka sytuacja.
Jak Pan będzie jeździł do pracy, zanim odzyska prawo jazdy?
Zaoferowało się wielu znajomych. Będę jednak korzystał ze służbowego auta i kierowcy. Rozliczę się z paliwa.
Rozmawiała Magdalena Jadach
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!