- Generalnie popieram zmiany wprowadzane przez ZIKiT i porządkujące strefę parkowania. Ale pod warunkiem, że są one logiczne i dają korzyści, a nie straty w postaci wydawania publicznych pieniędzy – mówi nam Pan Adam Wsiołkowski, mieszkaniec osiedla Oficerskiego. I wylicza następujące buble na osiedlu, które zostały jego zdaniem po zmianach w strefie parkowania.
Pierwszy to słupki na skrzyżowaniu ulic Zaleskiego i Grunwaldzkiej. Zamontowano je na krawężniku, tuż przy ogrodzeniu zieleńca. Do tego słupki różnią się od innych w tej okolicy. Całość wygląda absurdalnie.
- Słupki zostały zamontowane zgodnie z projektem w 2014 roku. Są różnej wielkości, ponieważ cieńsze U-12b były montowane wcześniej i nie zdały egzaminu w starciu z kierowcami. Częściej były niszczone, dlatego teraz montujemy grubsze U-12c. Ustawiane są jako nowe i mieszają się ze słupkami już istniejącymi. Cieńsze są starsze od tych grubszych i stąd różnice w odcieniach czerwieni. Nie wymieniamy tych cienkich, aby nie generować kosztów. Wymienimy je wówczas, gdy się zużyją – wyjaśnia Michał Pyclik, rzecznik ZIKiT.
A dlaczego słupki znalazły się tuż przy ogrodzeniu? - Najpierw były słupki postawione przez nas, a potem zieleniec został dodatkowo zabezpieczony przez Zarząd Zieleni – dodaje Michał Pyclik.
Inna dziwna rzecz, to zamiana parkowania skośnego na równoległe na Kasprowicza pod budynkiem Wydziału Skarbu UMK. Jak widać na zdjęciu, nikt tego nie przestrzega. Po co taka zmiana, która zmniejsza liczbę miejsc postojowych, a ulica jest na tyle szeroka, że można zostawić skośne parkowanie umożliwiające płynny ruch? Okazuje się, że według przepisów, tak szeroko jednak nie jest i tylko takie rozwiązanie jest możliwe.
Natomiast niebezpieczna sytuacja pojawiła się na końcu Grunwaldzkiej, przy Wilka-Wyrwińskiego. Tam miejsca parkingowe na ulicy zostały wyznaczone pylonami. Tyle, że jeden z nich zniknął. Gdy spadł śnieg, to podstawa, która po nim została stała się niewidoczna. Pan Adam zwraca uwagę, że auta najeżdżały na podstawę, zwłaszcza w godzinach porannych, co mogło powodować ich poważne uszkodzenia i niebezpieczną sytuację na drodze.
- Takie sprawy należy nam zgłaszać jak najszybciej – zaznacza Michał Pyclik. Po naszej uwadze w poniedziałek, pylon wrócił na miejsce w środę.
Pan Adam zastanawia się także nad sensem likwidacji miejsc parkingowych na chodnikach przy Grunwaldzkiej, gdzie mogłoby zostać 1,5 metra miejsca na chodniku dla pieszych. - Mieszkam tu od lat. Chodzi tędy naprawdę mało ludzi – uważa. Jak zaznacza, on i tak parkuje na swoim podwórzu, ale to problem dla innych.
ZIKiT wyjaśnia, że oprócz min. 2,5 m przestrzeni na chodniku pod miejsce parkingowe, potrzebne jest jeszcze co najmniej 1,5 metra odległości pozostawionej dla pieszych. Z kolei od tej przestrzeni musi jeszcze zostać zapewniona odpowiednia szerokość pasa ruchu, czyli np. 5 metrów w przypadku ruchu dwukierunkowego.
- Sprawdzamy jak było w tym konkretnym przypadku. Natomiast jak widać nie wystarczy zostawienie 1,5 metra miejsca dla pieszego, muszą być spełnione wszystkie warunki – zaznacza Michał Pyclik.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto