- Po co jej taka kwota? - pomyślała Renata Henc, pracownica banku. Teraz już wie, że panią Janinę ktoś chciał oszukać metodą „na wnuczkę”.
Okazało się, że kilka godzin wcześniej do pani Janiny zadzwoniła kobieta podając się za jej wnuczkę. Płacząc poprosiła „babcię” o pomoc. Powiedziała, że spowodowała wypadek samochodowy i boi się, że rodzice się o tym dowiedzą, a ona pójdzie do więzienia. Twierdziła, że żeby tego uniknąć, musi zapłacić policjantce 80 tys. zł. Przekonywała, że to jedyny sposób, ale nie ma takiej sumy, więc prosi o pomoc.
Pani Janina ze smutkiem stwierdziła, że w domu ma tylko 10 tys. zł. Wtedy oszustka zasugerowała, żeby staruszka wzięła kredyt.
- Przekazuję słuchawkę policjantce - powiedziała naciągaczka. Fikcyjna funkcjonariuszka kazała staruszce z nikim się nie kontaktować, pójść do banku i wziąć pieniądze.
- To my się z panią skontaktujemy - powiedziała. Tak pani Janina trafiła do banku.
- Początkowo nie chciała powiedzieć po co jej tak duża kwota, ale widziałam, że była zdenerwowana, więc dalej drążyłam temat - opowiada Renata Henc.
Kiedy starsza pani opowiedziała jej historię o „wnuczce” pracownica banku od razu zorientowała się, że ktoś chce ją oszukać. - Poprosiłam, żeby przeszła ze mną do innego pomieszczenia, spokojnie zasugerowałam, że to oszustwo i że zadzwonię na policję - mówi pani Renata.
Krakowscy policjanci zadzwonili do syna pani Janiny. - Córka jest w domu, nie było żadnego wypadku - usłyszeli w słuchawce telefonu.
- W tej sprawie prowadzone jest już postępowanie. Zwykle liczy się czas, oszuści namawiają starsze osoby na wzięcie kredytu, jeśli te nie mają pieniędzy w domu. To był klasyczny przypadek próby oszustwa „na wnuczkę”. W ostatnim czasie mamy wiele takich zgłoszeń i wielu zatrzymanych. Często są to całe szajki przestępcze - komentuje Katarzyna Cisło z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
W minionym tygodniu, 25 września policja zatrzymała kolejnego oszusta, który próbował okraść kogoś metodą „na wnuczka”.
- Pocieszające jest to, że coraz częściej przestępstwa te są usiłowaniami a nie dokonanymi czynami, więc mieszkańcy nie tracą oszczędności, tylko informują nas o próbach oszustwa - dodaje Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy policji w Krakowie.