https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: gmina eksmituje do ruder

Katarzyna Janiszewska
Zamiast toalet lokatorzy mieszkań socjalnych mają na podwórku wychodki bez oświetlenia
Zamiast toalet lokatorzy mieszkań socjalnych mają na podwórku wychodki bez oświetlenia Wojciech Matusik
Krakowska gmina kieruje eksmitowanych do obskurnych baraków, bez wody i toalety. Zdaniem gminy niedogodności to norma...

O eksmisji lokatorów do budynku przeznaczonego na magazyn było głośno w zeszłym tygodniu. Pojawiło się tyle emocji, że postanowiliśmy sprawdzić, gdzie trafiają osoby, które muszą opuścić zajmowane dotychczas lokum. Zobaczyliśmy mieszkania, które uwłaczają ludzkiej godności.

Gminne lokale socjalne i tymczasowe znajdują się przeważnie na obrzeżach miasta. Na chybił trafił wybieramy ul. Kantorowicką 185. To już daleko za Nową Hutą. Od tramwaju czy autobusu trzeba przejść spory kawałek. Domów ubywa z każdym metrem, aż w końcu droga prowadzi już tylko przez pola i działki.

Docieramy na miejsce i... przecieramy oczy ze zdumienia. Na podwórku stoją brudne obskurne baraki. Aż strach wejść do środka. Ze ścian w korytarzu łuszczy się tynk. Dziurawe, wypaczone deski na ziemi trudno nazwać podłogą. Drzwi można wyważyć jednym kopnięciem.

Większość lokatorów siedzi przed "domem". Ale nie ma się czemu dziwić. W środku śmierdzi stęchlizną i wilgocią tak, że trudno wytrzymać. Grzyb na ścianach to jeden z mniejszych problemów, bo mieszkańcy muszą też walczyć z myszami i szczurami. W małych klitkach nie ma łazienki ani ubikacji. Na podwórku stoją za to pompa z wodą i drewniane wychodki. Niektórzy lokatorzy mieszkają tu po 30, 40 lat. O miejscu tym mówią: ,,wykańczalnia, dożywocie".
Czesław Wolski dostał nakaz eksmisji, gdy trafił do więzienia. Wcześniej przez 10 lat mieszkał przy ul. Starowiślnej. W trakcie wyroku wymieniał pisma z urzędem miasta. W końcu zgodził się na przeprowadzkę do lokalu socjalnego. Dziś pluje sobie w brodę. Do dyspozycji ma 13 mkw. - Osiem lat szukali mi tej nory - mówi zdenerwowany. - Jak się wprowadzałem, zrobili remont i grzyb na ścianie... przykryli styropianem. Lepiej już miałem w więziennej celi, były tam bieżąca woda, toaleta. Ale nie miałem wyboru. Urzędnicy powiedzieli: albo pan bierze, albo uznajemy, że nie potrzebuje pan mieszkania.

W pobliżu nie ma poczty, apteki, przychodni, przystanku autobusowego. Jest za to kościół i jeden jedyny sklep. Izabela Broś szczerze przyznaje, że musiała opuścić poprzednie mieszkanie, bo było zadłużone. W najgorszych snach nie przypuszczała jednak, że przyjdzie jej żyć w takich warunkach.
Na 26 mkw. mieszka z nastoletnią córką i dwoma dorastającymi synami. Większość swoich mebli musiała zostawić w piwnicy u znajomych.

- To był po prostu szok - opowiada pierwsze wrażenia. - Co mam jednak robić? Pod most nie pójdę, trzeba jakoś żyć. Piszę odwołania, wszystko bez skutku. Dzieci nie mają dla siebie kąta, wstydzą się zapraszać znajomych. Myjemy się w miskach. Wcześniej musimy przynieść wodę z pompy, która zimą zamarza. Zamiast ubikacji mamy na podwórku wychodki. W nocy nie ma tu żadnego oświetlenia, więc strach tam wejść - opisuje swoją codzienność.
Najwięcej przy ul. Kantorowickiej mieszka osób starszych. 72-letnia Anna Zakrocka dostała tu lokal tymczasowo, na trzy lata. Od tamtej chwili minęły już... 33 lata. Wcześniej mieszkała z mężem przy ul. Woźniców, w mieszkaniu zakładowym. Kiedy przestał pracować w firmie, musieli się wyprowadzić. - Boję się tu mieszkać - przyznaje.

- Okna są nieszczelne, całe chodzą. Każdy może je wypchnąć i wejść. Jak żyję, nie pamiętam tu remontu. Po domu biegają myszy, szczury. Trutkę sypię gdzie się da: pod szafki, za kuchenkę. Ściany są całe czarne od grzyba - załamuje ręce.

Pokoje nie mają ogrzewania centralnego. W zimie mieszkańcy palą więc węglem. - Jeśli kogoś na to stać - dopowiada pani Anna. - A jak nie, to może umarznąć. Mnie z mojej renciny ledwo na leki starcza.
Państwowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, który w kwietniu tego roku przeprowadzał tu kontrolę, uznał, że stan techniczny budynku jest nieodpowiedni. Zlecił wykonanie ekspertyz określających konieczny zakres prac.W lutym 2008 r. na wniosek jednego z lokatorów barak odwiedzili inspektorzy sanepidu.

- Budynek jest w złym stanie sanitarnym - mówi Anna Armatys, rzecznik sanepidu. - Nie jest podłączony do kanalizacji, na ścianach są różne naleciałości.Obecność szczurów może powodować zagrożenie epidemiologiczne. Przeprowadzimy tam kontrolę - zapowiada rzeczniczka sanepidu.

<br>Zdaniem gminy, Niedogodności to norma...

- Ustawa o ochronie praw lokatorów, definiując lokal socjalny, wskazuje, że może to być lokal o obniżonym standardzie - mówi Edward Siatka, zastępca dyrektora wydziału mieszkalnictwa UMK. - Niedogodności związane z zamieszkiwaniem w lokalach przy ul. Kantorowickiej 185 mieszczą się w tym pojęciu. Dyrektor Siatka zapewnia, że remont dachu wykonano w tym roku, zaś remonty lokali są przeprowadzane, gdy powstają pustostany. Jego zdaniem, warunki bezpieczeństwa są zachowane: ściany i stropy są niepalne, podłóg drewnianych jest coraz mniej, a budynek parterowy ma bezpieczne warunki ewakuacji. - Ustępy na zewnątrz są legalnym rozwiązaniem, a lokale wyposażono w piece - mówi Siatka. - Okna są wymieniane na żądanie najemców. Drzwi szybko ulegają dewastacji, ale też bywają wymieniane - zaznacza.
Najemcy mogą wnioskować u zarządcy (ZBK) o przeprowadzenie deratyzacji lub odgrzybiania lokali.</br>

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
GOSC
8 kwietnia 2015, 20:39, nowohucianim:

A z jakiej racji miasto ma fundować dobre warunki tym, którzy już raz dostali za darmo mieszkania komunalne i nie płacili czynszu?! Raz dostali szansę, zaprzepaścili ją, to powinni wylądować na bruku.

NIE WYERZUCIĆ

G
Gość
8 kwietnia 2015, 20:39, nowohucianim:

A z jakiej racji miasto ma fundować dobre warunki tym, którzy już raz dostali za darmo mieszkania komunalne i nie płacili czynszu?! Raz dostali szansę, zaprzepaścili ją, to powinni wylądować na bruku.

WYRZUCIĆ

g
gosc
MIESZKA TAM DOROTA I JEJ MĄŻ ROBERT CÓRKA SYNOWIE JAK NIE SIEDZĄ ŻEBRA Z OPIEKI SPOŁECZNEJ I NIE PIJE TYLKO CHLEJE I ŻEBRA Z OPIEKI SPOŁECZNEJ A NA PICIE WYDAJE JAK WYNIKA Z OBLICZEŃ SKLEPU CODZIENNIE OKOŁO 50 ZŁ CZYLI MIESIECZNIE 1200 A NA PŁATNOSCI NIEEMA
n
nowohucianim
A z jakiej racji miasto ma fundować dobre warunki tym, którzy już raz dostali za darmo mieszkania komunalne i nie płacili czynszu?! Raz dostali szansę, zaprzepaścili ją, to powinni wylądować na bruku.
a
anonim
mają to na co żyją. znam rodzinke panny Br** która tam mieszka. Rumunka ktora najebała sobie dzieci każde z innym,chodziła nafetowana po osiedlu prosząc o pożyczki kasy bo nie miała na alkohol.. patologia. ostatnie dziecko zrobila sobie specjalnie po miesiacu znajomosci z mlodszym o 15 lat chlopakiem zeby starac sie o mieszkanie. grubo... dodam ze babsko ma 40 lat..
e
emeryt
Doczekali się ludzie którzy przyczynili się obalenia ustroju komunistycznego.Za to teraz są traktowani jak bydło.
E
En Emoryt
To jest XXI wiek i slumsy dla ludzi jak w Afryce. Ale magistrat na darmowe impry wali milionami. Dotuje elewacje dla kolesi kamieniczników. Eksmituje, demoluje niszczy i to jest to. Jeszcze raz ich wybrać a Śródmieście przejęte zostanie przez i towarzystwa.Może zamiast tam czekać czas pożyczyć taczki i podwieś tych bohaterów z magistratu z teczkami na tamte mieszkania. Przecież prawo jest równe dla wszystkich wobec przemocy prawnej trzeba użyć rozumu i medialnie pokazać światu kloce pod Wawelem i ludzi na śmietnikach. To przyciągnie turystów.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska