18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: jak w Stylowej się piło i tańczyło [ZDJĘCIA]

Katarzyna Kachel
Na początku przychodziła tu elita Nowej Huty, potem cinkciarze. Dziś do Stylowej zachodzą miłośnicy dobrego jedzenia i dansingów.

Czytaj także: Kraków: to koniec kultowej Stylowej?

Jak tylko zagrali "Smutne lata, smutne dni, przeszedłem pół świata, jak mam tak żyć?", Stanisława Olchawa ruszała na parkiet. Bo trzeba było jakoś dansingi rozkręcić, a ludzie byli wstydliwi. Nie każdemu się to może i podobało: żeby kierowniczka z konsumentem w walca szła? Ale tak było i już.
To było już drugie życie Stylowej, bo pierwsze toczyło się za Helenki Pietrzykowskiej, kultowej kelnerki, co to Cyrankiewicza obsługiwała. Delegatów innych też. No i Irenę Dudzińską (inne nazwiska pani Helence jakoś z głowy powypadały).

22 lipca. Otwarcie lokalu 1. kategorii

Helenka była kelnerką w Stylowej, bo ładną buzię miała. A dyrektor Czech szukał wtedy akurat ładnych buzi. Pani Helenka: - Młody człowiek był to i wyglądał. Nosiła konsumentom galaretki, taką na przykład słynną balbinkę, tort arlekin i lody bakaliowe.
- No i dania z kloca oczywiście.
- Z kloca?!
- Taki na przykład bryzol, rumsztyk, no i stek - wymienia.

Bo w kawiarni pierwszej kategorii Stylowa nie można było podawać dań obiadowych z sosami. Tak było od samego początku, od 22 lipca 1956 roku, kiedy portier witał pierwszych gości. Obok Arkadii był to wówczas najbardziej ekskluzywny lokal w Nowej Hucie, do którego nie wszedł byle kto. Bo i krawat musiał mieć, i czyste buty. Wygląd oceniał krytycznie portier. Dlatego niektórzy nosili krawaty w aktówkach, by w odpowiedniej chwili założyć.

Taki portier miał władzę. I szatniarka też, choć to się czasem niektórym nie podobało. "Pani szatniarka, pracownik wiekowy, ordynarny, zupełnie nie nadający się do tej pracy" - wpisał klient ołówkiem do księgi skarg i zażaleń, strasząc, że następnym razem poskarży się wyżej. A z takim wpisem mógł być kłopot, bo kontrole były częste i sprawa od razu była poruszana na kolektywie. Na szczęście pani Helenka była przez konsumentów lubiana. Jak już wpisywali, to zawsze na plus.

Bo zawsze była i miła, i otwarta. Kiedy zaczynał się dansing, kierownik Klimaszewski właśnie ją porywał do walczyka, by jakoś konsumentów rozruszać. Szła, bo nie była wstydliwa i lubiła to. Tak jak i pracę. - Ja z powołania poszłam do zawodu - zapewnia.

A że była dobra, to zaproponowali jej, by Cyrankiewicza obsłużyła w Arkadii. Podała mu kotlet de volaille. Potem jej powiedzieli: dlaczegoś go o mieszkanie nie poprosiła? Za Helenki nie było w Stylowej wódki, tylko wina, koniaki i winiaki. Cinzano, ciociossan. lacrima i francuskie, ciemne takie. No i piwo kapitan. Najwięcej się Halinka urobiła, gdy odsłaniali pomnik Lenina. A i potem przy różnych uroczystościach na placu.

Temu Leninowi to potem cinkciarze dla żartu zamawiali kotleta i kazali kelnerowi nosić.
No i 1 maja też zawsze było ciężko. Aż dwie zmiany musiały być na równych nogach. - Ale dopiero po pochodzie - podkreśla pani Helenka.

Bo w Dzień Pracy wszyscy ubierali się odświętnie, brali sztandary, szturmówkę i jechali do Krakowa. A potem się zaczynało: balbinka, piwo kapitan...

Drugie życie Stylowej

Konsument ma zawsze rację - Lonia Michałek i Stanisława Olchawa, które dziś zarządzają Stylową, przyjęły taką zasadę i jej się trzymają. To one przebranżowiły kawiarnie w restaurację, tak by można było podawać flaki, golonkę czy słynny nawet w stolicy tatar. No i dansingi przywróciła, bo pracy bez muzyki sobie nie wyobrażała. - Grają różnie, choć ja lubię "Ciernistą różę" czy "Pośród gór Hawaj" - wymienia. Lubi też Połomskiego, Santor, Kunicką.

Nie lubi "Niech żyje wolność" i nie pozwala tego grać, bo jej się źle kojarzy. Za czasów pani Stasi wódkę już można było pić. A do wódki obowiązkowo brało się śledzika. Na wódkę lubili przychodzić bokserzy. Taki Dragan, Słowakiewicz czy Kudłacik. Inni sportowcy też. Bywali tu także artyści. Wajda, Pyrkosz, Wojdak i sporo polityków. Pani Stanisława wszystkim, którzy chcieli słuchać, opowiadała o barwnej historii kultowego lokalu. - Może książkę by napisać? - Wszyscy mnie namawiają - uśmiecha się.

Ale teraz nie ma do tego głowy. Właśnie dostali z miasta informację o stuprocentowej podwyżce. 20 tys. złotych miesięcznie to dla nich zabójcza kwota. - Klienci od kilku dni przychodzą i się z nami żegnają - mówi Stanisława Olchawa.

Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!

Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska