Czytaj także:
Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu przekonuje, że być może już za kilka tygodni wielbiciele predkości będą mogli przynajmniej w niektórych miejscach nieco przyspieszyć. Ograniczenia znajdują się bowiem na ciągle nieodebranych placach budowy.
Złoszczą się taksówkarze. - Ulice są nowe i szerokie, żadnych prac tu się już od dawna nie prowadzi. A my musimy się wlec. A tak się cieszyliśmy, że tędy będzie się jeździło płynnie i szybko. Wszyscy nasi kierowcy skarżą się na to miejsce - mówi Stanisław Grzybowski, szef Radio Taxi Barbakan. Na bezsensowne ograniczenia narzekają także kierowcy, którzy przez Surzyckiego chcą przejechać z kierunku Wieliczki do Nowej Huty.
- Po co te znaki? Przecież po takiej drodze powinno się jechać przynajmniej 70 na godzinę - zżyma się Andrzej Parys, kierowca. - Mam nadzieję, że ktoś to zmieni - dodaje. Policja drogowa na temat sensowności znaków nie ma zamiaru się wypowiadać. - Skoro są, to obowiązują. Kierowcy powinni stosować się do nich - kwituje Krzysztof Burdak, naczelnik miejskiej drogówki.
Urzędnicy z ZIKiT szybko znajdują odpowiedź. - Na pewno nie zostanie nic zmienione od zaraz - mówi Michał Pyclik z ZIKiT. Tłumaczy, że znaki na razie są potrzebne. - Odcinek ul. Kuklińskiego od strony Lipskiej i większość ul. Surzyckiego to ciagle teren budowy, więc obowiązuje ograniczenie prędkości. Znaki zostaną zmienione, gdy budowa będzie odebrana. Nastąpi to wkrótce. Na Surzyckiego planowane jest wprowadzenie prędkości do 70 km - podkreśla.
Pyclik dodaje, że część znaków ograniczenia prędkości do 50 km na godzinę zostanie, ze względu na łuki w drodze. Będzie tak na ul. Kuklińskiego od strony estakady.
Zobacz zdjęcia ślicznych Małopolanek! Wybierz z nami Miss Lata Małopolski 2011!
Głosuj na najlepsze schronisko Małopolski
Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!