Kraków Kings - Silesia Rebels Katowice 28:35 po dogrywce (0:0, 7:14, 14:7, 7:7; d. 0:7)
Punkty dla Kings: Lorenc 12, Woch 6, Barrios 6, Masłoń 4.
W ekipie Kings przed sezonem zaszło sporo zmian. Zespół przeniósł się ze stadionu Nadwiślanu na boisko kampusu UJ na Ruczaju, w kadrze są nowi zawodnicy, a także trener - Wesley Mota.
Rebels uciekali, Kings gonili
W spotkaniu na otwarcie sezonu 2025 gra początkowo układała się po myśli gości, którzy zdobyli dwa pierwsze przyłożenia i prowadzili (0:14). Kings jednak jeszcze przed przerwą wrócili do gry. Po dalekim podaniu Louie'ego Barriosa piłkę złapał Szymon Lorenc i wbiegł w pole punktowe (obaj to nowi futboliści w drużynie).
Po przerwie gospodarze wyrównali. Najpierw po ładnym, kilkudziesięciojadrowym podaniu i złapaniu piłki przez Tomasza Skowrońskiego przenieśli się tuż przed pole punktowe rywali. W kolejnym rozegraniu - znów po akcji podaniowej - Bartosz Woch zdobył drugie przyłożenie. A po skutecznym podwyższeniu Marcina Masłonia (bezbłędny w tym elemencie tego dnia) na tablicy wyników wyświetlił się wynik 14:14.
Gorąca końcówka meczu Kraków Kings - Silesia Rebels
Goście wkrótce odpowiedzieli touchdownem, ale po chwili znów był remis (krótki bieg Barriosa). W IV kwarcie "Rebelianci" po raz kolejny odskoczyli (następna ciekawa akcja podaniowa), a Kings znów wyrównali - po najładniejszej akcji meczu: Barrios rzucił piłkę przez pół boiska, Lorenc miedzy rywalami złapał ją w biegu i nie dał się zatrzymać.
Końcówka była gorąca. Goście byli kilka jardów przed polem punktowym, ale ich trzy kolejne próby nie przyniosły efektu. W czwartej, ostatniej zdecydowali się na kopnięcie z pola - piłka po uderzeniu Jana Kochanowskiego trafiła w słupek!
Do końca została około minuta, to Kings byli w ofensywie, lecz nic nie wskórali. A w dogrywce to katowiczanie wykorzystali szansę po ofensywnej serii. Krakowianom tej straty już nie udało się odrobić.
